W okresie minionych ośmiu tylko amerykański i australijski banki centralne narobiły jeszcze większego zamieszania niż szwedzka instytucja, wynika z ankiety Bloomberga. Robert Bergqvist, główny ekonomista szwedzkiego banku komercyjnego SEB, były analityk Riksbanku twierdzi, że głównym powodem błędnego odczytywania sygnałów Riksbanku przez ekspertów był „niemalże naiwny" sposób interpretowania trendów ekonomicznych. - Oczywiście to nie jest pozytywne, jeśli my w pewnym sensie z nieufnością podchodzimy do tego w jaki sposób Riksbank analizuje świat - zauważa Bergqvist.
Z ankiety Bloomberga wynika, że podejmowane przez banki centralne próby naprowadzania rynków mogą nie być pomocne w okresie, kiedy polityka pieniężna odgrywa większą rolę niż kiedykolwiek w kształtowaniu cen aktywów i wzrostu gospodarczego. Słabe rezultaty szwedzkiego banku centralnego są godne uwagi zważywszy jego status najbardziej przejrzystego banku centralnego w komunikowaniu się z rynkiem.
Klarowność intencji Riksbanku zaciemniła jego koncentracja na tempie wzrostu zadłużenia gospodarstw domowych, która sprawiła, iż dłużej utrzymywał główną stopę procentową na wyższym poziomie niż wynikałoby to tylko z tempa inflacji.
Powtarzające się przypadki deflacji zmusiły Riksbank do zarzucenia makroostrożnościowych celów i zdecydowanej koncentracji na dążeniu do osiągnięcia inflacji na poziomie 2 proc. Obecnie stopa repo Riksbanku wynosi minus 0,25 proc. i zaczął on realizować program skupu obligacji z rynku o wartości 5 miliardów dolarów (40 mld koron).
Te decyzje, a także te je poprzedzające zdezorientowały wielu analityków. Według ankiety Bloomberga począwszy od lutego 2007 roku, kiedy naprowadzanie (forward guidance) rynku stało się oficjalnie elementem strategii Riksbanku średnio 41 proc. analityków nie przewidziało zmiany stóp procentowych. Większy zamęt wprowadziły tylko amerykański Fed i Reserve Bank of Australia.