Według badań Automobilklubu Amerykańskiego (AAA) już za dwa tygodnie, podczas pierwszego długiego weekendu Memorial Day, rozpoczynającego nieficjalnie sezon letni, w podróż wybierze się aż 37,2 miliona Amerykanów, co jest liczbą o 4,7 proc. wyższą od ubiegłorocznej. To też najwyższa liczba wyjeżdżających od przedrecesyjnego 2005 r., kiedy w podróż wyruszyło 44 milionów Amerykanów, z czego 37 mln samochodami.
W tym roku prawie 90 proc. podróżujących na odległóść większą niż 80 km (50 mil) od miejsca zamieszkania wyruszy na pierwszy letni weekend własnym autem. 33 miliony ludzi na drogach mogą oznaczać poważne korki – ostrzega AAA.
Powody ożywienia nie trudno wskazać. W ubiegłym roku za galon (3,78 l) benzyny trzeba było zapłacić średnio 3,66 dol. W chwili obecnej dokładnie o dolara mniej – 2,66 dol. (w przeliczeniu daje to około 2,55 zł za litr najpopularniejszej benzyny bezołowiowej).
Najważniejszą przyczyną wzrostu zainteresowania turystyką jest jednak poprawa koniunktury ekonomicznej. W ubiegłym roku gospodarka USA tworzyła średnio 226 tys. miejsc pracy miesięcznie. Tegoroczne wskaźniki są nieco niższe, ale po trudnej zimie także w kwietniu przybyło netto 223 tys. miejsc pracy. Co prawda wzrost płac był stosunkowo wskromny (2,2 proc. w ubr.), ale niższe podwyżki rekompensowały oszczędności na taniejącym paliwie, które sprawiły, że w budżetach domowych milionów Amerykanów pojawiło się więcej pieniędzy na bieżącą konsumpcję.
Przejawem tego zjawiska jest także planowany wzrost ruchu lotniczego. W tym roku liczba przewozów w pierwszy letni weekend ma wzrosnąć o 2,5 proc. Amerykanów znów stać na latanie na dłuższe lub krótsze wakacje – komentuje Marshall L. Doney prezes AAA. Przypomina także, że w tym roku Amerykanie będą chcieli "odreagować" poza domem długą i wyjątkowo dokuczliwą zimę.