Historia na pasku polityki

„Rok 1612”. Efektowne widowisko z natrętnym przesłaniem. Dobry przykład, jak nie należy naginać historii do tworzenia współczesnych mitów

Aktualizacja: 11.09.2008 16:47 Publikacja: 10.09.2008 19:07

Historia na pasku polityki

Foto: ITI CINEMA

Od filmu historycznego zwykło się żądać prawdy. Widzowie oczekują w kinie albo potwierdzenia własnych wyobrażeń o przeszłości, albo odkrycia nowej perspektywy widzenia dziejów, którą zaaprobują lub odrzucą. Filmowcy, mając świadomość trudności, bronią się, uciekając w przygodę. Gorzej, gdy podstawą projektu jest zamówienie propagandowe. A jak dotąd do skarbnicy arcydzieł kina trafiły tylko dwa filmy zrealizowane z politycznej inspiracji: Sergiusza Eisensteina "Aleksander Newski" (1938) i "Iwan Groźny" (1944 – 1945), o reszcie dawno zapomniano.

W 2004 r. ówczesny prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił 4 listopada świętem państwowym nazwanym Dniem Jedności Narodowej. Zastąpiło ono fetowany przez dziesięciolecia 7 listopada związany z rocznicą bolszewickiej rewolucji. Nowe święto miało upamiętnić wypędzenie z Moskwy wojsk polskich i litewskich w 1612 r. By jego ideę i historyczne tło szerzej rozpropagować, Federalna Agencja ds. Kultury i Kinematografii złożyła, wykładając miliony dolarów, zamówienie na film u Nikity Michałkowa jako producenta. Ten powierzył reżyserię doświadczonemu Władimirowi Chotinience, który nie ukrywał w wywiadach, że jego zadaniem jest ukazanie w historycznym kostiumie sytuacji po rozpadzie ZSRR. Tak jak 400 lat wcześniej, podczas Wielkiej Smuty, pod rządami Jelcyna Rosja pogrążyła się w anarchii i uległa zachodnim wpływom.

Takie obciążenia polityczne nie mogły się nie odbić negatywnie na efekcie końcowym. "Rok 1612" to zrealizowany z inscenizacyjnym rozmachem, efektowny wizualnie, ale płaski i nachalnie dydaktyczny film o niechęci do obcych i potrzebie silnego władcy. Scenarzysta Arif Alijew tam, gdzie było mu wygodnie, opierał się na faktach, ale częściej puszczał wodze fantazji. Wykorzystał też z jednej strony motywy z rosyjskich bajek ludowych i wierzeń prawosławnych, z drugiej zaś – odwołał się do poetyki zachodniego fantasy.

Ten stylistyczny miszmasz działa często wbrew intencjom twórców, łatwo się pogubić w śledzeniu akcji. Czy pojawiający się raz po raz w wizjach bohaterów jednorożec z długą białą grzywą jest symbolem wielkiej, niezawisłej Rosji, a cierpiący niewygody, ale znający przyszłość starzec to uosobienie mocy i trwałości prawosławia? Potwierdzałaby to finałowa scena z ich udziałem. Głównym wątkiem jest historia sadomasochistycznego związku liczącego na objęcie rosyjskiego tronu polskiego hetmana (Michał Żebrowski) z Ksenią Godunową (Wioletta Dawydowskaja), córką ostatniego prawowitego cara Rosji. Jego przeciwnikiem jest pańszczyźniany chłop Andriejka (Piotr Kisłow), od dzieciństwa zakochany w Kseni. Dla niej gotów jest na każde szaleństwo. Z czasem jednak potyczki o kobietę zamieni w walkę o wolność Rosji, co na ekranie zaistnieje efektownymi, choć często bardzo krwawymi scenami batalistycznymi (polska husaria przed walką wygląda wspaniale) i pirotechnicznymi.

Atutem filmu jest, z wyjątkiem głównej roli kobiecej, aktorstwo. Na pochwały zasługuje szczególnie Michał Żebrowski za przekonujące wykreowanie czarnego charakteru o skomplikowanej psychice. Człowieka pełnego sprzeczności, z jednej strony opętanego wizją przejęcia władzy nad Rosją i instrumentalnie traktującego kobietę, która może mu w tym pomóc, z drugiej zaś – mężczyzny czułego i zakochanego.

"Rok 1612" ("1612: Chroniki smutnogo wremieni"), Rosja 2007, reż. Władimir Chotinienko. Dystrybucja: ITI Cinema.

 

 

– Kiedy myślę o rosyjskim filmie "Rok 1612", zastanawiam się, co robią osoby odpowiedzialne za budowanie świadomości narodowej i historycznej Polaków. Wydaje mi się, że za pieniądze przeznaczane na jeden czy dwa opancerzone transportery Rosomak można by nakręcić film o męstwie polskiego żołnierza pod Monte Cassino. Chciałbym, żeby znalazły się fundusze na produkcję o zwycięskich bataliach z naszej przeszłości. Jako ostatni dbali o to komuniści, którzy stworzyli kilka imponujących fresków historycznych, jak "Krzyżacy" i "Potop". Żałuję, że dziś takich filmów się nie robi.

Po rosyjskiej premierze twórcy mówili mi, że musieli skrócić ostatni pojedynek, ponieważ mój czarny charakter nie może być lepszy od głównego, pozytywnego bohatera. Na warszaw-skim pokazie moja rola została dobrze odebrana, co mnie zaskoczyło. Sądziłem, że większość skupi się na absurdalnej sprawie kontrowersji historycznych czy też rzekomych związków obrazu z nowymi faktami politycznymi. Na szczęście tak się nie stało. Przecież ponad rok temu twórcy filmu nie byli aż tak dalekowzroczni. Mam nadzieję, że z kolei polscy widzowie nie będą krótkowzroczni. Ten film to baśń o tym, że jeśli ktoś jest wierny prawosławiu oraz sprytny, może zostać carem pomimo chłopskiego pochodzenia, a strzelając z procy, wygonić z kraju najeźdźcę.

not. j.c.

Od filmu historycznego zwykło się żądać prawdy. Widzowie oczekują w kinie albo potwierdzenia własnych wyobrażeń o przeszłości, albo odkrycia nowej perspektywy widzenia dziejów, którą zaaprobują lub odrzucą. Filmowcy, mając świadomość trudności, bronią się, uciekając w przygodę. Gorzej, gdy podstawą projektu jest zamówienie propagandowe. A jak dotąd do skarbnicy arcydzieł kina trafiły tylko dwa filmy zrealizowane z politycznej inspiracji: Sergiusza Eisensteina "Aleksander Newski" (1938) i "Iwan Groźny" (1944 – 1945), o reszcie dawno zapomniano.

Pozostało 89% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów