[b]Za scenariusz "Na krawędzi nieba" dostał pan nagrody festiwalu canneńskiego, a następnie Europejskiej Akademii Filmowej. I za każdym razem mówił pan o zakłopotaniu. Dlaczego?[/b]
Fatih Akin: Bo mi się te wyróżnienia nie należały. Moje filmy nie powstają w zaciszu gabinetu. Są efektem wspólnej pracy z aktorami, montażystą, operatorem. Hanna Schygulla opowiadała mi, że Fassbinder nie pozwalał wykonawcom ani o włos odchodzić od scenariusza. Ja proszę: "Improwizujcie, zmieniajcie swoją postać, szukajcie prawdy o niej w sobie i w swoim doświadczeniu". Może dlatego "Na krawędzi nieba" powstawało trzy lata, a w montażowni, razem z Andrew Birdem, zmieniliśmy całkowicie strukturę filmu. Więc tak naprawdę nagroda za scenariusz należy się całej ekipie.
[b]Część krytyków określa pana film jako polityczny. Zgadza się pan z takimi opiniami?[/b]
Nie. Moi bohaterowie uwikłani są w politykę, która wpływa na ich życie. Ale "Na krawędzi nieba" nie niesie żadnej tezy. Nie próbuję widzów przekonywać do żadnej ideologii, niczego nie wyszydzam. Po prostu pokazuję historię kilkorga osób i zachęcam do głębszego przyjrzenia się nam samym i światu.
[b]Świat, który pan pokazuje, jest multietniczny i multikulturowy. Pan sam też żyje zawieszony pomiędzy dwiema kulturami. [/b]