Zawsze podziwiam Polaków

Nawet nie znając żadnego osobiście, podziwiałam waszego ducha, waszą odwagę. Kiedy poznaje się historię Polski, to te cechy nie są żadnym zaskoczeniem - mówi Charlotte Rampling.

Publikacja: 08.01.2009 10:19

Zawsze podziwiam Polaków

Foto: Sygma/Corbis

Red

[b]Rz: Co zdecydowało, że została pani aktorką?[/b]

Gdy byłam młodą dziewczyną, poproszono mnie, bym wystąpiła w filmie, i tak się zaczęło.

[b]Nie marzyła pani o tym?[/b]

Nie, na pewno nie.

[b]Czy teraz granie różnych ról traktuje pani jako swoistą, życiową terapię?[/b]

Cóż, samo życie może być terapią albo wręcz koszmarem. To zależy, jaką drogą się przez nie idzie. Praca w filmie to ciągłe eksperymentowanie z różnymi emocjami, które są nadal twoje, ale których być może nie odnalazłbyś w prawdziwym życiu. Zdarza się jednak, że granie bywa całkiem interesujące.

[b]Jak w tej sytuacji wiąże się pani z rolą? Utożsamia się z postacią na czas kręcenia filmu, czy zwyczajnie przychodzi do pracy i schodząc z planu, zapomina o roli?[/b]

Mam wrażenie, że jakoś jednak pozostaję z postacią. Nie zostawia się tej historii, tej osoby, którą się gra. Ona staje się także tobą, jest przedłużeniem ciebie, kimś, kto żyje innym życiem. Nie można więc tej postaci z siebie wyrzucić. To zresztą nie zawsze jest potrzebne.

[b]Zagrała pani w tak wielu ważnych filmach. Który z nich wydawał się najciekawszy na etapie przygotowań do roli?[/b]

Nie mogę tego powiedzieć. Wolę, żeby niektóre sprawy pozostały tajemnicą.

[b]A po której roli uznała pani, że wie, jak grać, nabrała większej wiary w swoje aktorskie umiejętności?[/b]

Żaden film nie dał mi takiej pewności.

[b]Skąd ta skromność?[/b]

Wraz z wiekiem staję się coraz bardziej przerażona i pełna wątpliwości. Tak już jest. Kiedyś miałam trochę więcej pewności, ale z czasem człowiek robi się coraz mniej pewny swego. Aż na koniec nie wie już prawie nic.To dziwne spostrzeżenie. A kiedy, skacząc po kanałach, znajduje pani swój film, to ogląda go, czy też zmienia na inny kanał?Coś takiego jak oglądanie siebie zdarzyło mi się raz albo dwa razy. To też zależy od mojego humoru. Czasami, widząc siebie, mogłabym rozwalić telewizor na kawałki.

[b]Ma pani coś z rockowej gwiazdy.[/b]

Tak (śmiech).

[b]Czy zdarzyło się pani, czytając setki scenariuszy, poczuć przy lekturze któregoś z nich, że wzrusza panią do łez?[/b]

Oczywiście, że tak. Nie powiem, co to było, ale się zdarzało. W sumie jest tak, że muszę znaleźć się w takim stanie, o jakim pan mówił, by przyjąć rolę. Wtedy wiem, że coś może z tego wyjść. Nie mówię o płaczu, ale o moim związku emocjonalnym z historią opowiedzianą w scenariuszu. Nie musi być to rola naładowana emocjami, ale musi u mnie wyzwalać poczucie więzi z postacią, którą mam zagrać. I z przesłaniem filmu. Jeśli pojawia się taki związek, mogę zagrać tę rolę, wystąpić w tym filmie. Wiadomo jednak, jak już mówiłam, że efekt może być inny od oczekiwań aktora, to jest już poza mną. Bardzo dużo zmian niesie montaż. Bardzo wiele zależy od punktu widzenia, jaki przyjmie reżyser. Dla mnie liczy się to, że uhonorowałam ten film swoją najlepszą grą, na jaką mnie było stać. To wszystko, co mogę zrobić.

Nie jest łatwo wydobyć z pani konkretne uwagi dotyczące aktorstwa.Nie wszystko musi być powiedziane do końca. Odrobina tajemniczości nigdy nie zaszkodzi.

[b]Grywa pani także w komediach i widać, że ma doskonałe wyczucie tego gatunku. Jakby pani określiła swoje poczucie humoru?[/b]

Gdybym nie miała poczucia humoru, to już dawno bym nie żyła (śmiech).

[b]Jest pani Angielką, ale ma w sobie coś francuskiego.[/b]

Jestem Angielką i mam angielskie poczucie humoru. To ma się w sobie, w genach i to jest część kultury, w jakiej się dorasta. Można podróżować po całym świecie, ale poczucia humoru się nie zmieni.

[b]Niedawno zagrała pani w futurystycznym filmie „Babylon A.D”. Co pani zdaniem czeka nas, ludzi w przyszłości?[/b]

Kiedy się spojrzy na dzieje ludzkości, to wniosek może być tylko jeden: wszystko może się zdarzyć. Mężczyźni i kobiety wykazują niezwykłą inwencję w głupocie, absurdach, przemocy. Moim zdaniem będziemy wymyślali coraz to nowe technologie aż do chwili, kiedy sami zmieciemy się z powierzchni Ziemi.

[b]Śledząc pani karierę, zastanawiam się, czym kieruje się pani przy wyborze ról, bo z przykrością zobaczyłem panią niedawno w „Nagim instynkcie 2”?[/b]

Dlaczego jest panu przykro?

[b]Bo to straszny film.[/b]

To prawda. A mógł być naprawdę dobry. Zgodziłam się w nim zagrać, bo uważałam, że to będzie dobra zabawa. Niestety, tak się nie stało.

[b]Więc jak wybiera pani rolę? Kieruje się intuicją?[/b]

Może to rzeczywiście przeczucie. Wspomniany „Nagi instynkt 2” mógł być filmem odlotowym, ale nie był, bo twórcy potraktowali go zbyt poważnie. Nie było to po mojej myśli. Zawsze kręci się film i liczy, że będzie taki, jak się spodziewamy. Potem się okazuje, że wychodzi coś zupełnie innego.

[b]Pani ostatnia rola to Lady Spencer w „Księżnej”. Jak można określić ten obraz?[/b]

Jest oparty na historycznej powieści Amandy Foreman. To film artystyczny, ale nie do końca, bo kręcony z myślą przede wszystkim o sukcesie komercyjnym. I rzeczywiście – cieszył się dużym powodzeniem. Ludzie zakochali się w tym filmie.

[b]Co wyróżnia „Księżną” wśród innych angielskich filmów historycznych?[/b]

Reżyser Saul Dibb zdecydował się na pokazanie dramatu bardzo złożonej osobowości, jaką była księżna Georginia Spencer. Pokazał jej życie jej oczami, ale mimo języka, strojów i nastroju jest to współczesna opowieść o tragedii kobiety, która szukając miłości, zatraca się nieco w pułapkach życia. Odniesienia do życia obecnych celebrities są bardzo jasne i co oczywiste pomaga identyfikować się widzom z postacią księżnej. Ja gram rolę jej matki Lady Spencer.

[b]Teraz gra pani w filmie „Młyn i krzyż”. Na czym polega różnica w pracy z polskim reżyserem Lechem Majewskim w porównaniu z twórcami innych pani filmów?[/b]

Zagrałam w wielu filmach artystycznych, ale ten jest wyjątkowy. Nazwałabym go ukoronowaniem tego, co dotychczas robiłam, gdy chodzi o kino bardziej ambitne.

To dzieło sztuki na temat innego dzieła sztuki, czyli obrazu Bruegla. Na ekranie mamy ożywienie tego obrazu, coś bardzo szczególnego. Lubię uczestniczyć w projektach, które uważam za specjalne, choć nie wiadomo, czy spodobają się widzom. Ale muszę ufać, że warto. Muszę wierzyć we współpracę z reżyserem, w to, co on robi, by oddać w pracy na planie filmowym wszystko, co mam. To dla mnie bardzo ważne. Nie wystapiłam w aż tylu filmach, bo chcę robić rzeczy, które w danej chwili wydają mi się spójną całością, w których widać konsekwencję scenarzystów. Lech Majewski ma niesamowitą wizję, jest prawdziwym artystą i uznałam, że powinnam mu pomóc w przełożeniu tej wizji na język filmu. Sama jestem bardzo ciekawa efektu końcowego. Wiadomo, że nie będzie to film do masowej dystrybucji, dla przeciętnego odbiorcy, ale takie jest przecież założenie.

[b]Co pani sądzi o Polsce, gdy już ją odwiedziła, a co wcześniej kojarzyło się pani z naszym krajem?[/b]

Teraz byłam w Polsce już po raz drugi. Za pierwszym razem odwiedziłam miasto, gdzie wisi piękny obraz Czarnej Madonny. Jak ono się nazywa?

[b]Częstochowa.[/b]

Trudne do wymówienia. Wasz kraj wydaje mi się bardzo piękny. Nie widziałam zbyt dużo, ale przyleciałam do Krakowa i jechałam do Katowic samochodem. Wprawdzie jest zima, ale widziałam dużo drzew, widać, że jest tu ładny krajobraz. Co do ludzi, to zawsze podziwiałam Polaków. Nawet nie znając żadnego osobiście, podziwiałam waszego ducha, waszą odwagę. Kiedy poznaje się historię Polski, to te cechy nie są żadnym zaskoczeniem.

[ramka][b]Charlotte Rampling[/b]

Angielska aktorka z powodzeniem występująca także w filmach francuskojęzycznych. Jest córką malarki i złotego medalisty olimpijskiego w sztafecie 4x400 z 1936 roku, późniejszego komandora NATO. Miała 17 lat, gdy stała się wziętą modelką, wykształcenie zdobyła w prestiżowych szkołach brytyjskich i francuskich. Debiutowała w komedii Richarda Lestera „Sposób na kobiety” (1965). Później zagrała m.in. w „Zmierzchu bogów” Viscontiego, „Wspomnieniach z gwiezdnego pyłu” Allena, „Werdykcie” Lumeta, „Harry Angel” Parkera. W ostatnich latach największy rozgłos przyniosły jej role u Francois Ozona – w dramacie „Pod piaskiem” oraz thrillerze erotycznym „Basen”. Przez 20 lat (do 1996 r.) jej mężem był Jean Michel-Jarre, światowej sławy kompozytor muzyki elektronicznej. Niedawno odwiedziła Polskę przy okazji zdjęć do filmu Lecha Majewskiego „Młyn i krzyż”. 9 stycznia na ekrany naszych kin wchodzi „Księżna” Saula Dibba, w której zagrała jedną z głównych ról.[/ramka]

[b]Rz: Co zdecydowało, że została pani aktorką?[/b]

Gdy byłam młodą dziewczyną, poproszono mnie, bym wystąpiła w filmie, i tak się zaczęło.

Pozostało 98% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu