Prolog jest wspaniały. Niewidomy pan Gateau, najlepszy zegarmistrz na całym południu Stanów, robi ogromny zegar, który ma zawisnąć na stacji kolejowej w Nowym Orleanie. Tymczasem na froncie pierwszej wojny światowej ginie syn. W 1918 roku, gdy stacja otwierana jest z wielką pompą, zegar rusza. Jednak zamiast odmierzać czas, cofa się. "Być może chłopcy, którzy zginęli na wojnie, będą mogli wstać, wrócić do domów, pracować na farmach, mieć dzieci" – mówi pan Gateu. Tłum zamiera w milczeniu. Tylko czy można cofnąć czas? I co byśmy wtedy w życiu zmienili?
Dalej reżyser David Fincher proponuje historię człowieka, któremu natura spłatała figla. Pomysł zaczerpnięty jest z opowiadania F. Scotta Fitzgeralda: Benjamin Button rodzi się stary, umiera jako niemowlę. Jego czas płynie w odwrotnym kierunku – jak wskazówki zegara z nowoorleańskiej stacji. Tylko jako 40-latek będzie normalny, zrówna się z rówieśnikami.
[srodtytul]Zachwycający Brad Pitt[/srodtytul]
"Ciekawy przypadek Benjamina Buttona" dzieli się na kilka części wyznaczanych przez różne etapy życia głównego bohatera. Wiele tu pięknych scen. Fincher potrafi przekonująco opowiedzieć o inności, o czystej i bezwarunkowej miłości macierzyńskiej (piękna postać Murzynki, która przygarnia podrzucone na schodach pomarszczone, nienormalne dziecko i z wielką czułością wychowuje je jak własnego syna), o uczuciu, które może trwać całe życie. Losy Buttona przypominają o przemijaniu, ale również o tym, że trzeba się cieszyć chwilami, jakie są nam dane.
Fincher jest zawodowcem. Razem z operatorem Claudio Mirandą potrafi wciągnąć widza i go zafrapować. Niebywała charakteryzacja i efekty specjalne graniczą w "Ciekawym przypadku..." z cudem: postarzona, przeorana zmarszczkami głowa Brada Pitta nałożona na ciało dziecka-staruszka naprawdę robi wrażenie. Cate Blanchett jest wspaniałą aktorką i dowodzi tego każdą kolejną rolą. Ale zachwyca także Pitt, który nie zamknął się w swoim image'u wiecznego chłopca i coraz konsekwentniej odrzuca role czyniące z niego symbol seksu. Stara się udowodnić, że ma nie tylko piękne rysy, ale również talent. Od kilku lat w filmach takich jak "Babel", "Zabójstwo Jesse'ego Jamesa przez tchórza Roberta Forda" czy "Tajne przez poufne" podejmuje niestereotypowe wyzwania. Dziś Pitt nie boi się zagrać mężczyzny, który po przeżyciu rodzinnej tragedii coraz bardziej rozmija się z żoną ani idioty pozbawionego szarych komórek. Benjamin Button jest jego kolejnym udanym eksperymentem.