Zagadkowy uśmiech Chińczyka

Wydarzeniem na festiwalu w Berlinie stała się projekcja filmu Chena Kaige „Forever Enthralled”

Publikacja: 11.02.2009 00:38

Ekipa „Forever Enthralled” na Berlinale

Ekipa „Forever Enthralled” na Berlinale

Foto: AFP

Twórca „Żegnaj, moja konkubino” i „Obietnicy” nakręcił kolejny wielki narodowy epos. Tym razem osadzony w XX wieku. Kaige opowiada o jednym z najsłynniejszych chińskich śpiewaków Mei Lafangu, wyśmienitym wykonawcy partii kobiecych. A jak mówi jeden z bohaterów filmu: „Dopóki będzie żyła chińska opera, będą żyły Chiny”.

[wyimek]Chen Kaige potrafi wpisywać losy swoich bohaterów w dzieje chińskiego narodu [/wyimek]

W imperialnych Chinach nie wolno było kobietom występować na scenie ani nawet oglądać spektakli teatralnych. Zyskały takie prawo dopiero po powstaniu Republiki Chińskiej w 1911 roku. Mei Lafang zreformował rodzimą operę i zyskał sławę międzynarodową. 7 lutego, w okresie wielkiej depresji, wystąpił w Nowym Jorku. W 1937 roku, protestując przeciwko japońskiej inwazji, przestał śpiewać. Zmarł w 1961 roku.

– Ludzie nigdy nie przestali się zastanawiać, czy był mężczyzną czy kobietą – twierdzi Chen Kaige. – Bohaterem czy zwykłym człowiekiem. Patriotą czy tylko kimś, kto chciał pozostać w zgodzie z sobą samym. Odpowiedzi na te pytania Mei Lafang ukrywał na scenie za zagadkowym uśmiechem kobiety. Ja sam chciałem się dowiedzieć, kim był naprawdę. I poprzez opowieść o nim pokazać piękno chińskiej kultury.

„Forever Enthralled” jest bogato i pięknie zainscenizowanym filmem. Kaige portretuje człowieka rozdartego między sztukę i życie. Człowieka, który na scenie wciela się w kobiety, ale poza operą chce udowodnić sobie i innym, że jest mężczyzną. W filmie padają pytania o siłę sztuki, ale również o siłę artysty. W imperialnych Chinach śpiewacy nie cieszyli się szacunkiem, a Lafang bardzo chciał spełnić ostatnią wolę starego mistrza opery Shishana, by podnieść prestiż ich zawodu.

Jest też w „Forever Enthralled” wielka miłość, którą trzeba poświęcić dla sztuki – zaborczej, nieznoszącej konkurencji. Przede wszystkim jednak Chen Kaige potrafi wpisywać losy swoich bohaterów w dzieje narodu. W tle opowieści o śpiewaku jest więc burzliwa historia pierwszej połowy XX wieku. Można tylko z żalem westchnąć, że Lafang odszedł tak wcześnie i film nie pokazuje traumy chińskich twórców w okresie rewolucji kulturalnej.

Więcej o filmach i wydarzeniach festiwalu

[link=http://]www.berlinale.de[/link]

Twórca „Żegnaj, moja konkubino” i „Obietnicy” nakręcił kolejny wielki narodowy epos. Tym razem osadzony w XX wieku. Kaige opowiada o jednym z najsłynniejszych chińskich śpiewaków Mei Lafangu, wyśmienitym wykonawcy partii kobiecych. A jak mówi jeden z bohaterów filmu: „Dopóki będzie żyła chińska opera, będą żyły Chiny”.

[wyimek]Chen Kaige potrafi wpisywać losy swoich bohaterów w dzieje chińskiego narodu [/wyimek]

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Film
Cannes’25: Tom Cruise walczy z demonem sztucznej inteligencji i Rosjanami
Film
Festiwal w Cannes oficjalnie otwarty. Nagroda za całokształt twórczości dla Roberta De Niro
Film
Cannes 2025: Trump kontra europejskie kino
Film
„Zamach na papieża". Jest zwiastun filmu Bogusława Lindy i Władysława Pasikowskiego
Film
Nieznana biografia autora „Zezowatego szczęścia". Zapomniany mistrz polskiego kina