Rozmowa z Katarzyną Klimkiewicz [b] Czy zgodziłabyś się opinią, że to, co najważniejsze w mijającym roku w polskim kinie, zdarzyło się za sprawą ludzi pokolenia Sławomira Idziaka lub starszych?[/b]
[wyimek] [link=http://www.rp.pl/temat/362784_Mlode-Kino.html]Czytaj serwis Młode Kino[/link][/wyimek]
[b] Katarzyna Klimkiewicz:[/b] Rzeczywiście największym sukcesem jest nagroda w Wenecji dla „Essential Killing” Jerzego Skolimowskiego. Nikt jej nie przebił, ale dużym osiągnięciem była też oscarowa nominacja dla „Królika po berlińsku” twórców młodszego pokolenia i kina dokumentalnego, które – wydaje mi się – teraz jest w Polsce najciekawsze. Kiedy jeżdżę po festiwalach krótkiego metrażu, to widzę, że polskie filmy się liczą, w dobry sposób odstają od reszty. Dużo ludzi na nie przychodzi. Mają swoją markę.
[b]Markę, wyznaczoną kolejnymi nagrodami, ma też twój film „Hanoi-Warszawa”. Powstał w 2009 roku, ale to przez ostatnich dwanaście miesięcy tak go nagradzano, prawda?[/b]
To z pewnością był dla mnie świetny rok. Wszystko się w nim rozkręciło: nagrody z różnych stron, ale przede wszystkim propozycja nakręcenia pełnometrażowego fabularnego filmu, która przyszła z Wielkiej Brytanii. Przez mijający rok pracowałam nad scenariuszem, koncepcją całości, ale też nad wyborem miejsc i zdjęcia będziemy mogli zacząć już pod koniec lutego.