Czytaj też - Rumuni potrafią
Ich siłą jest skromność, umiejętność atrakcyjnego przedstawienia zwyczajnych ludzi w dramatycznych, ale zazwyczaj banalnych sytuacjach, bez histerii i epatowania emocjami. To też przypadek „Wtorku...".
Niczym się niewyróżniająca rodzina z klasy średniej. Bankowiec Paul (Branescu) i prokurator Adriana (Oprisor) uchodzą za udane małżeństwo, choć – jak się wydaje – namiętność, która ich przed laty połączyła, nieco przygasła. Ale nadal rozumieją się bez słów.
Tymczasem Paul od pięciu miesięcy prowadzi podwójne życie. Zakochał się w Ralucy (Popistasu), dentystce młodszej o dekadę od żony. Ale jej kochać nie przestał, nadal jest tak samo czuły i opiekuńczy. Ten trójkąt mógłby trwać długo, gdyż Raluca nie domaga się ostatecznych rozstrzygnięć. Paul jednak źle się czuje z kłamstwem i nazbyt szanuje Adrianę, by nie wyznać jej prawdy. I robi to ze świadomością, że ta decyzja całkowicie rozbije dotychczasową stabilizację.
Tę banalną sytuację Radu Munteanu przedstawia niezwykle precyzyjne, a zarazem przekonująco, pozwalając widzowi zżyć się emocjonalnie z bohaterami. A przy tym żadnego nie ocenia.