Przebywały częściej z innymi mamami. Kobiety spotykały się w kolejkach, nawiązywały się tam znajomości. Mogły korzystać z innych niż dzisiejsze więzi międzyludzkich. Kontakty z sąsiadami były bliskie i zażyłe. Jeżeli kobieta chciała na chwilę wyjść, zostawiała dziecko u… pani Zosi pod piętnastką. Dziś jest to o wiele rzadziej spotykane.
Jak mama lat 70. wychowywała swoje dziecko?
Wtedy badało się rodziny głównie z perspektywy rodziców, czyli postaw rodzicielskich, a nie dzieci. Teraz kierunek badań często jest odwrotny: chcemy zweryfikować, jak wygląda rodzicielstwo w ocenie dzieci.
Prężnie funkcjonowały wtedy poradnie psychologiczno-pedagogiczne. Kobiety czytały rubryki wychowawcze w „Przyjaciółce” czy „Kobiecie i Życiu”. Kwitła instytucja babci: o niej się mówiło i pisało, prowadzone były badania nad jej rolą w rodzinie.
Te i następne lata to czas, w którym rodziły się dzisiejsze mamy małych dzieci. Jakie one są?
Współczesne mamy mają w głowie następujący wzorzec kulturowy matki: wyrozumiała, czuła, obecna dwadzieścia cztery godziny przez siedem dni w tygodniu, kochająca bezwarunkowo. I – o czym wciąż za rzadko się mówi – zmęczona tymi narzuconymi wymogami. „Tradycją” współczesnych polskich rodzin jest wracający z pracy tata, który wieczorem kąpie dziecko i ewentualnie czyta mu bajkę. Kobieta w tym czasie, po całym dniu zajmowania się maluchem lub pracą zawodową w tym samym co partner wymiarze godzin, robi kolację, przygotowuje mężowi koszulę i krawat na następny dzień, szuka całych rajstop dla siebie. Nic dziwnego, że w badaniach socjologicznych i psychologicznych dzieci najczęściej określają swoją mamę mianem „nerwowa”, a badacze dodają „sfrustrowana”.