Koronkowa robota. Perfekcyjna konstrukcja. „Słodkich snów" Jaume'a Balaguery ma starannie poukładaną fabułę i po mistrzowsku dozowane napięcie wspomagane aktorską precyzją.
Zwolennicy thrillerów nie będą zawiedzeni, nawet jeśli uważają, że ten gatunek kina mocno się już wyczerpał, zbanalizował i nazbyt często wykorzystuje efekciarskie sztuczki.
Przez lata kojarzony był niemal wyłącznie z kinematografią anglosaską, z guru gatunku Alfredem Hitchcockiem na sztandarach. To się ostatnio radykalnie zmieniło. Wiele interesujących thrillerów, przede wszystkim psychologicznych, powstało w Hiszpanii, a także w Skandynawii, gdzie filmowcy znaleźli oparcie w ekranizacjach licznych powieści sensacyjnych czy kryminalnych.
Czołowym hiszpańskim twórcą, który znacząco przyczynił się do odświeżenia zastygłego w schematach kina grozy i sensacji, jest Jaume Balaguero.
W pokazywanej także u nas „Ciemności" (2002) udało mu się pomysłowo i nowatorsko wykorzystać wyeksploatowany motyw starego domu kryjącego niebezpieczne tajemnice, do którego wprowadzają się nieświadomi niebezpieczeństw bohaterowie. Prawdziwą rewolucję w historii gatunku wywołał krwawym, stylizowanym na paradokument cyklem [Rec].