Z taką inicjatywą wystąpił słynny rosyjski reżyser filmowy i szef Związku Filmowców Rosji Nikita Michałkow w czasie dyskusji o przyszłości kinematografii w Rosji, przeprowadzonej w ramach XXXIV Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Moskwie. Podkreślił, iż Rosjanie odzwyczaili się od oglądania rosyjskiego kina, a „młode pokolenie jest pozbawione szans" na poznanie rodzimych arcydzieł.

Michałkow zaznaczył, że na liście mogą się znaleźć także filmy zagraniczne, między innymi „Rashomon" w reżyserii Akiry Kurosawy, „Ojciec chrzestny" Francisa Forda Coppoli oraz „Obywatel Kane" Orsona Wellesa.

Z propozycją Michałkowa zgodził się minister kultury Rosji Władimir Miedinski. Urzędnik oświadczył, że jego resort zajmie się układaniem listy stu najlepszych filmów i przekonsultuje z resortem edukacji możliwość wprowadzenia do szkół nowego przedmiotu już w najbliższym roku szkolnym.

Miedinski oświadczył także, iż osobiście nie będzie ingerował w układanie listy filmów. Rosyjskie media wątpią jednak w słowa ministra, gdyż to właśnie on podjął niedawno próbę wycofania z programu telewizji NTW filmu „Służę Związkowi Radzieckiemu" krytykującego NKWD i reżim stalinowski. Sprawa zresztą zakończyła się porażką ministra, film obejrzało ponad 20 procent widowni w kraju, a szef NTW Władimir Kulistikow odpowiedział ministrowi szyderczo-ironicznym wierszykiem: „Ministrze Miedinski, jest pan nowatorski \tacy jak pan na blogach piszą i Twitterach \ lecz gdy się przyjrzysz lepiej – stalinowskie trzaski\z pańskiego wylatują komputera".

Część rosyjskich mediów zwraca uwagę na to, że popierając pomysł Nikity Michałkowa Miedinski po raz kolejny wkracza w nie swoje kompetencje i może doczekać się od ministra edukacji Rosji Dmitrija Liwanowa odpowiedzi w stylu tej, jaką otrzymał od szefa NTW.