Podróż na sto stóp Lasse Hallströma - recenzja filmu

„Podróż na sto stóp" ?Lasse Hallströma ?ratuje świetna Helen Mirren - pisze Monika Małkowska.

Aktualizacja: 08.08.2014 15:49 Publikacja: 08.08.2014 10:14

„Podróż na sto stóp"

„Podróż na sto stóp"

Foto: Monolith films

Z falą upałów napłynęły do kin bałwany komedii romantycznych z foodfilmową pianą. Po „Szefie"  rzecz o szefowej.

Zobacz galerię zdjęć

Hallström wykorzystał przepis sprawdzony w „Czekoladzie": pokazał inwazję kulinarnej egzotyki na twierdzę gastronomicznej tradycji z konfliktem dwóch silnych osobowości w tle.

Oto bajecznie położona miejscowość na południu Francji. Króluje tu madame Mallory (Helen Mirren, mówiąca po angielsku z cudownie imitowanym francuskim akcentem), elegancka wdowa w chanelowskich kostiumikach, dumna właścicielka restauracji Płacząca Wierzba. W jej lokalu serwuje się wyrafinowaną kuchnię francuską.

Aż tu niespodziewanie wyrasta konkurencja: rodzina hinduskich imigrantów otwiera knajpę Maison Mumbay po drugiej stronie ulicy! Dystans, który mierzy tytułowe sto stóp.

W familii Kadam wszyscy są kucharzami z zawodu i powołania, lecz dwudziestoletni Hassan wyróżnia się prawdziwym kulinarnym talentem. Nie kończył żadnej szkoły –  uczyła go mama, która zginęła w dramatycznych okolicznościach. Ich bombajski biznes spłonął, co skłoniło rodzinę  do szukania szczęścia w Europie.

Rodzina Kadam, choć świadoma przywiązania Galów do ich narodowej kuchni, postanawia zaryzykować i wylansować smaki Orientu. Kaptują klientów rozmaitymi metodami, trochę na bakier z savoir-vivre'em. Jednak to działa! Interes Kadamów odnosi sukces, rodzina może wreszcie się poczuć jak u siebie. Poprawność polityczna niemająca nic wspólnego z francuską rzeczywistością.

Oczywiście po drodze dochodzi do konfrontacji dwóch odmiennych kultur, które scala miłość... Jakby nie dość jednej love story, Hallström serwuje dwie miłosne afery, zawiązane w obrębie różnych generacji. Kiedy już zmysły i uczucia filmowych bohaterów znajdują spełnienie, widzowie opuszczają kino głodni, choć zasłodzeni.

W „Podróży na sto stóp" wszystko jest idealne: potrawy, postaci, ich kariery. Bomba ideokaloryczna. Orgia wizualnej i emocjonalnej słodyczy.

Para młodych protagonistów wykrojona z jednej sztancy. Jednak o ile Charlotte Le Bon grająca ambitną Marguerite robi czasem minki nadąsanej dziewczynki, o tyle obsadzony w roli kulinarnego geniusza Manish Dayal (gwiazdor Bollywoodu) nie robi żadnego wysiłku, żeby cokolwiek wyrazić fizjonomią. Wie, że jest śliczny. I wystarczy.

Z nieznośną lukrowatością tej dwójki kontrastuje duet Helen Mirren – Om Puri (jako głowa rodu Kadam). Tu iskrzy, tu są napięcia, prawdziwe emocje. No i jest humor. Moja ulubiona scena nie tyle balkonowa, ile okienna: noc, madame Mallory w koszulce nocnej i wałkach na głowie wdaje się w potyczkę słowną ze swym konkurentem (branżowym). Wśród wzajemnych docinków Papa rzuca: „Stoi pani w tym oknie jak jakaś królowa!". „Pochlebiasz mi" – replikuje ona i robi minę jak... królowa.

Dla tej pary warto odbyć tę podróż. Nawet przesłodzone danie dosmaczone przyprawą Mirren-Puri okazuje się jadalne!

Monika Małkowska

Z falą upałów napłynęły do kin bałwany komedii romantycznych z foodfilmową pianą. Po „Szefie"  rzecz o szefowej.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 95% artykułu
Film
Nie żyje reżyser Laurent Cantet. Miał 63 lata
Film
Mastercard OFF CAMERA: „Dyrygent” – pokaz specjalny z udziałem Andrzeja Seweryna
Film
Patrick Wilson, Stephen Fry, laureaci Oscarów – goście specjalni i gwiazdy na Mastercard OFF CAMERA 2024
Film
Drag queen i nie tylko. Dokument o Andrzeju Sewerynie
Film
Kto zdecyduje o pieniądzach na polskiej filmy?