Wygrał, choć przegrał

Był prawdziwym człowiekiem z żelaza. „Jan Karski i władcy ludzkości" to dokument pokazujący jego historię.

Aktualizacja: 22.04.2015 07:40 Publikacja: 21.04.2015 19:01

W ubiegłym roku minęła setna rocznica urodzin legendarnego kuriera i emisariusza Polskiego Państwa Podziemnego. Zapytany o powody realizacji dokumentu o Janie Karskim jego reżyser Sławomir Grünberg mówi „Rzeczpospolitej":

– Przez siedem lat przyglądałem się jego statuetce stojącej u mnie na biurku. W 2000 roku dostałem Nagrodę im. Jana Karskiego za film „Modlitwa w szkole", w uznaniu za podjęcie trudnego i ważnego tematu społecznego. A jako że kręcę filmy i w USA, i w Polsce, miałem nadzieję, że opowieścią o Karskim potrafię dotrzeć do odbiorców o różnej mentalności. W Stanach,gdzie Karski spędził wiele lat, nie jest wcale postacią szeroko znaną.

Opowieść z animacją

Naprawdę nazywał się Jan Kozielewski, ale tajne misje w czasie II wojny światowej odbywał wyposażony w fałszywą tożsamość. Dokument opowiada jego biografię, począwszy od narodzin w 1914 roku w multikulturowej Łodzi.

– Kręcenie filmu dokumentalnego wiele lat po śmierci bohatera nie jest rzeczą prostą – uważa Sławomir Grünberg. – Teoretycznie można było łączyć sceny dokumentalne z fabularnymi, ale w takiej sytuacji dokument przegrywa. Gdy zobaczyłem „Walc z Baszirem", pomyślałem, że animacja jest kluczem do filmu o Karskim. Tomasz Niedźwiedź wymyślił sposób opowiedzenia historycznych scen za pomocą animacji dopełniających archiwalne materiały. Okazało się, że ten pomysł się sprawdza. Próbowaliśmy wszystko zrobić dokładnie, nawet jeśli idzie o długość lufki, którą trzyma w ręce Roosevelt. Wierność historyczna jest bardzo ważnym elementem tego filmu. Detale są jej częścią. Rysunki zostają w pamięci i stają się dokumentem.

Podstawową narrację w filmie stanowi głos Jana Karskiego z zachowanych na taśmie rozmów. Nagrane zostały na przestrzeni 25 lat. Pierwszy raz oglądamy Karskiego w 1975 roku w wywiadach Lanzmanna do filmu „Shoah". Po raz drugi w 1989 roku – w materiale „Powrót z Polski" Martina Smitha, a trzeci – utrwalony w 1997 roku przez Thomasa Wooda, autora książki „Karski: How One Man Tried to Stop the Holocaust".

Niewykorzystany wywiad

– Kiedy Wood pisał książkę, nakręcił też z nim wywiad – opowiada Grünberg. – Zebrał ponad trzy i pół godziny materiału, który nigdy wcześniej nie został wykorzystany. Pokazuje w nim także prywatne rysy bohatera, kiedy opowiada o ceremonialnym przerywaniu przez niego nagrań punktualnie o 17 na zwyczajową herbatę albo udręczeniu kelnerów serwowaniem mu drinka Manhattan z chytrze obmyśloną przez niego dolewką...

Produkcja oparta na materiale archiwalnym i dokumentalnym połączonym ze scenami fabularyzowanymi w technice cyfrowej animacji okazała się wyjątkowo trudna.

– Problemem były pieniądze, bo korzystanie z archiwaliów tanie nie jest – przyznaje dokumentalista. – Przykładowo: 30 sekund z materiału propagandowego o getcie, na którym mi bardzo zależało, kosztowało 5 tysięcy dolarów. Ale dla mnie od początku ten dokument był filmem życia.

Grünberg wiedział, że to bardzo skomplikowany projekt, wymaga dużych środków i wielu współpracowników. I że Karski jest wart podjęcia tego wyzwania. Przyciąga swoją nieprzeciętnością.

– Wystarczy sobie wyobrazić, że mając 25 lat w czasie wojny, myślał nie tylko o tym, jak przeżyć, ale także jak pomóc innym – mówi. – Nawet gdy był na liście do rozstrzelania i wiedział, że nic mu nie pomoże, jeśli nawet przypadkowo zostanie zatrzymany. A on zaryzykował bez wahania wejście do getta, potem do obozu – by zobaczyć na własne oczy tragedię i opowiedzieć o niej decydentom ówczesnego świata. Miał nie tylko fotograficzną pamięć, ale i niezwykłą odwagę.

Filmowe przesłanie

Karski spotkał się m.in. z prezydentem Rooseveltem, by przekazać mu informacje o Holokauście i tragicznej sytuacji narodu żydowskiego pod okupacją niemiecką.

– Nie było wtedy państwa Izrael, które upominałoby się o swoich obywateli, a zagłada Żydów, jak pokazuje film, była relacjonowana na 16. stronie „New York Timesa" – przypomina Grünberg. – Dziś politycy tak samo są obojętni wobec ludobójstwa w różnych częściach świata. Rządzą interesy. Jednak kiedy Karski opowiada o swojej misji, opowiada o jej klęsce. Pokazuję, że mylił się, na szczęście. Choć jego życie było trudne, to nie było stracone.

Grünberg dodaje jeszcze: –Słowami historyków próbuję udowodnić, że tzw. raport Karskiego i jego spotkania z wielkimi tamtego świata przyniosły skutek, może nie tak wielki, jak sam by sobie tego życzył, niemniej miał on wpływ na konkretne decyzje ratujące życie ludzkie. Myślę, że to przesłanie i powód, dla którego zrobiłem ten film. Może choć jednego widza to zainspiruje i zmieni jego życie.

Karski został uhonorowany najwyższymi odznaczeniami: w Polsce – Orderem Orła Białego, w USA – Medalem Wolności, przez Yad Vashem – medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

– Prawdziwy człowiek z żelaza, postać godna pokazania młodym poszukującym wzorców moralnych – uważa reżyser. – Wiara w dziesięć przykazań, której nauczyła go matka, pomaganie ludziom bez względu na to, jakiej wiary i kim są, dawały mu niebywałą siłę. A uważał, że brak mu odwagi cywilnej...

Film od piątku w kinach

Film
Hermanis piętnuje źródło rosyjskiego faszyzmu u Dostojewskiego. Pisarz jako kibol
Film
Polskie dokumentalistki triumfują na Krakowskim Festiwalu Filmowym
Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta
Film
Krakowski Festiwal Filmowy będzie w tym roku pełen hitów
Film
Festiwal w Cannes i zaskakujące opowieści o rodzinie
Patronat Rzeczpospolitej
Największe kino plenerowe w Polsce powraca!