Barbara Hollender poleca nowości DVD

Dziś wybrałam trzy głośne filmy, które może nie są arcydziełami, ale nie zostawiają widza obojętnym.

Aktualizacja: 26.06.2015 15:52 Publikacja: 26.06.2015 13:19

Barbara Hollender

Barbara Hollender

Foto: materiały prasowe

„Snajper" Clinta Estwooda to autentyczna historia amerykańskiego „bohatera", który w Iraku zabił setki osób. „Carte blanche" opowieść o losach skromnego, lubelskiego, tracącego wzrok nauczyciela. Wreszcie „Serena" - amerykańska bajka sprzed 90 lat. Są to filmy całkowicie od siebie odległe, a jednak zmuszające widza do zadawania podobnych pytań: o to, co w życiu ważne, o cele, do których dążymy, o uczciwość. Wreszcie o to, w jakim świecie żyjemy.

„Snajper", reż. Clint Eastwood Wyd. Galapagos Films

Clint Eastwood lubi mocne kino, najbardziej, gdy oparte jest na autentycznych wydarzeniach. W nominowanym do Oscara „Snajperze" przeniósł na ekran historię komandosa Chrisa Kyle'a, który odbył cztery misje w Iraku. Wychowany w kulcie siły, od dziecka uczony zabijania na polowaniu, wstąpił do wojska. Stał się legendarnym amerykańskimI pociągał za spust. Oficjalnie udokumentowano mu 160 zabitych wrogów, nieoficjalnie ponad pół tysiąca.

Clint Estwood zrobił bajkę o bohaterze. Dość arogancką w swojej jednostronności. Owszem, pokazał drugą stronę tego heroizmu — ciężarną żonę, która rozmawiając w komórce słyszy nagle piekło wystrzałów. Jednocześnie zachował się jak projektant gier wideo. Stale widzimy na ekranie lufę karabinu Chrisa, a każdy Irakijczyk, który pojawia się na ulicy, jest terrorystą do zlikwidowania. Kobieta, dziecko - wszyscy przecież mają w zanadrzu granat. Wszystkich więc trzeba zabić.

Sam Kyle zginął w Stanach, z ręki z weterana wojennego. Eastwood w końcówce pokazuje jego pogrzeb, drogę z Midlothian do Austin pełną amerykańskich flag i tłumów żegnających faceta, który zabił setki osób. Czy nie nazbyt łatwo godzimy się na świat jak z komputerowej gry? Na zło? Ale te pytania już musi sobie zadać sam widz.

„Carte Blanche", reż Jacek Lusiński Wyd. Kino Świat

To historia autentyczna nauczyciela z Lublina, który zaczął tracić wzrok. Obawiał się, że dyrekcja szkoły nie zezwoli niewidomemu człowiekowi na prowadzenie zajęć i zajmowanie się młodzieżą, dlatego przez długi czas nie przyznawał się do choroby oczu. Żył stwarzając pozory, że wszystko jest zwyczajnie.

Jacek Lusiński zrobił o nim film. Opowieść o kimś, kto kurczowo czepia się normalnego życia. O człowieku, który nie chce zostać wyrzucony na margines. Oszukuje współpracowników, kobietę, z którą chce się ożenić, może nawet siebie. Jest w tym uczciwy? Nie. Jako wychowawca nie może dać sobie rady na szkolnej wycieczce. A kobieta, z którą się chce związać, też ma prawo znać prawdę. Reżyser nie oskarża jednak swojego bohatera., wręcz przeciwnie, broni go. Podkreśla jego pasję życia, miłość do zawodu, hart ducha.

„Carte blanche" to film nierówny, ale myślącego widza zmuszający do zadania wielu pytań. Przede wszystkim warto jednak obejrzeć ten film obejrzeć dla Andrzeja Chyry, który tworzy tu interesującą kreację.

Serena, reż. Susanne Bier Wyd. Monolith Video

Teoretycznie wszystko się zgadza. Susanne Bier jest ogromnie ciekawą reżyserką europejską. To laureatka Oscara i Złotego Globu za film „W lepszym świecie". Dwójka głównych bohaterów? Trudno o dwa bardziej „gorące" aktorskie nazwiska w roli pary głównych bohaterów. Fascynująca i piękna Jennifer Lawrence zwróciła na siebie uwagę w 2010 roku w skromnym, niezależnym „Do szpiku kości" Debry Granik, a dziś jest hollywoodzką gwiazdą pierwszej wielkości, nagrodzoną Oscarem za rolę w „Poradniku pozytywnego myślenia".

Z kolei Bradley Cooper, zresztą partner Lawrence z „Poradnika..." jest jednym z największych przystojniaków amerykańskiego kina. I jakby jeszcze było mało „Seren" to film pokazujący przełom lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku i love story z pieniędzmi w tle. Bier opowiada o losach małżeństwa, które tworzy własne imperium, ale nie mając dzieci, nie ma komu swojej fortuny zostawić.

A jednak coś w tym filmie o ogromnym potencjale nie zagrało. Może w Europie Bier zrobiłaby „Serenę" inaczej.? W Ameryce chciała zamienić ją w bajkową przypowieść. Efekt? Rozczarowanie tym większe, że ogromne były oczekiwania. Obroniły się głównie przepiękne zdjęcia, doskonała scenografia, świetne kostiumy. Ale może to wystarczy, by obejrzeć ten film.

Film
„Fenicki układ” Wesa Andersona: Multimilioner walczy o przyszłość
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Film
Hermanis piętnuje źródło rosyjskiego faszyzmu u Dostojewskiego. Pisarz jako kibol
Film
Polskie dokumentalistki triumfują na Krakowskim Festiwalu Filmowym
Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta