Wyk.: Pierre Niney, Anais Demoustier, Pierfrancesco Favino
Miłość, zazdrość, zdrada, stracone życie, a wreszcie zemsta. Ten schemat, który z powodzeniem zastosował Aleksander Dumas w napisanej w 1844 roku powieści „Hrabia Monte Christo”, od ponad wieku sprawdza się na ekranie. Łącznie powstało około 30 jej wersji filmowych i ponad 10 seriali. Tearz na ekrany wchodzi adaptacja, za którą odpowiedzialni są Matthieu Delaporte i Alexandre De La Patellière. Obaj twórcy byli scenarzystami niedawnej ekranizacji powieści Dumasa „Trzej muszkieterowie”, teraz stanęli również za kamerą.
A więc młody marynarz Edmund Dantes zostaje awansowany na kapitana statku. Dzięki nowej pozycji społecznej i wysokim dochodom może poślubić ukochaną kobietę. Jednak zanim Edmund i Mercedes powiedzą sobie pod ołtarzem „Tak” narzeczony zostaje aresztowany i oskarżony o zdradę i działalność na rzecz Napoleona Bonaparte. Za oskarżeniem stoją jego przyjaciel Fernand de Moncerfe - również zakochany w Mercedes, były kapitan statku oraz przekupny prokurator. Edmund bez procesu trafia do więzienia. Po kilkunastu latach ucieka. Dzięki skarbowi, o którym opowiedział mu współwięzień, wraca do Paryża bogaty i podając się za hrabiego Monte Christo chce zemścić się na ludziach, którzy go pogrążyli, niszcząc jego życie. W głównej roli wystąpił Pierre Niney, aktor Comedie Francais, który w 2015 roku dostał Cezara za rolę w biografii „Yves Saint-Laurent” Jalila Lesperta.
Nowa filmowa adaptacja dzieła Dumasa nie jest kinem wielkim. Jej twórcy nie pokusili się o wydobycie z tej opowieści bardziej współczesnych puent. Ale proponują adaptację znakomicie przygotowaną. Scenarzyści wyrzucili poboczne wątki, inne lekko pozmieniali, by całość była klarowna. Film miał potężny jak na Europę budżet blisko 50 mln euro i te pieniądze widać na ekranie. Scenografia, kostiumy, zdjęcia, muzyka – wszystko tu jest najwyższej jakości. Charakteryzacja świetnie bohaterów odmładza i postarza - w końcu akcja filmu obejmuje blisko ćwierćwiecze. Aktorzy ze świetnym Nineyem na czele grają przekonująco. Jeśli więc ktoś – zamiast śledzić losy bohaterów rodem z gry wideo – chce spędzić trzy godziny ze skrzywdzonym, szukającym zemsty herosem w kostiumie sprzed dwóch wieków - ten film jest dla niego.
Dobry nauczyciel