Pierwszy, wykuty w skale pod ziemią skład odpadów radioaktywnych, których nie da się unicestwić, znajduje się w Onkalo, co w języku fińskim znaczy schowek. I właśnie na terenie tego kraju znajduje się owo miejsce, które ma w założeniu przetrwać przynajmniej 100 tysięcy lat.
– Świat na powierzchni Ziemi nie jest stabilny – zwraca uwagę jeden z fachowców pracujących nad tym projektem. – Nie da się zagwarantować stabilnych warunków nawet przez sto lat, a co dopiero przez tysiąc.
Onkalo ma być stabilne, bo skały, w których drążone są tunele prowadzące do głównego składowiska, liczą miliard 800 tysięcy lat, a to daje jakąś nadzieję, że magazyn przetrwa. To najstabilniejsze ze znanych dziś na Ziemi środowisk, w którym warunki praktycznie się nie zmieniają. Odpady szacowane są na 200 do 300 tys. ton – i są tylko fińskie. Budowa zakończy się po 2100 roku, a wejście zostanie zalane betonem.
Przechowalnia działać będzie jak kokon – zabezpieczenie ma stanowić kilka awaryjnych warstw, ratujących sytuację, gdyby zawiodła któraś z nich. To śmiercionośne miejsce ma być niezależne od jakiegokolwiek zarządzania.
Są dwie odmienne koncepcje, jak powinna wyglądać powierzchnia Ziemi, gdy masy betonu zablokują wypełnione magazyny – jedni uważają, że należy wtedy o tym miejscu zapomnieć na zawsze, by nie prowokować rozmaitych poszukiwaczy skarbów, inni, że Onkalo trzeba wyposażyć w system ostrzeżeń. Zasadniczy kłopot polega na tym, że dziś trudno przewidzieć, jak będzie wyglądała cywilizacja nawet za 200-300 lat i czy będzie rozumiała przekazy sformułowane w naszych czasach, nawet jeśli pozostaną w wielu językach uzupełnione ponadczasowymi rysunkami, by przekaz był uniwersalny. I by ci, którzy je ewentualnie znajdą – zrozumieli z jak wielkim niebezpieczeństwem mają do czynienia... Za największe zagrożenie dla Onkalo uważany jest dziś właśnie człowiek.