Ta seria jest fenomenem na rynku kinowym – pierwsi „Szybcy i wściekli” Roba Cohena pojawili się w 2001 roku. Vin Diesel zagrał wówczas szefa gangu samochodowego, Paul Walker, policjanta, który ma infiltrować przestępczy świat. Film odniósł kasowy sukces i przez dwadzieścia lat powstało osiem jego kinowych kontynuacji. Zmieniali się reżyserzy (jeden z odcinków zrobił nawet John Singleton), w większości części powracali na ekran Vin Diesel i Paul Walker. Tego ostatniego po raz ostatni oglądaliśmy w „siódemce”. Aktor zginął w wypadku w 2013 roku. Vin Diesel z powodzeniem gra główną rolę w „dziewiątce”. Jego bohater Dominic musi tym razem porzucić spokojne życie domowe, żeby stawić czoła przeszłości. Jego przeciwnikiem jest brat, z którym skłócony był od wielu lat.

Film wyreżyserowany przez Justina Lina miał wejść na ekrany w 2020 roku. Z powodu pandemii jego premiera została wstrzymana i ostatecznie „Szybcy i wściekli 9” weszli na ekrany w czerwcu 2021 roku. Już w pierwszy weekend przynieśli ponad 70 mln dolarów wpływów.

To jedyny hollywoodzki blockbuster, który przekroczył ten próg w 2020 i 2021 roku. Jak dotąd 178 mln dolarów „Szybcy i wściekli” zarobili w USA, a 528 mln na świecie, gdzie pojawili się na ekranach 65 państw. Film był liderem światowej listy przebojów kasowych przez 5 tygodni. Najwięcej, bo aż 203 mln, zarobił w Chinach. Świetnie też sobie poradzili w Meksyku (26 mln dol.), Japonii (25 mln dol.), Wielkiej Brytanii (22,6 mln dol.), Niemczech (20,7 mln dol.), Korea Południowej (19,3 mln dol.), Rosji (18 mln dol.), Francji (16,3 mln dol.), Australii (15,5 mln dol.), Brazylii (13,6 mln dol.) i Hiszpanii (11 mln dol.).

Łącznie seria przyniosła Universalowi  6,59 miliarda dolarów. Studio zapowiada już premierę „dziesiątki” na 7 kwietnia 2023 roku.