Z kolei w „Sztuczkach” wydobył swoiste piękno z Wałbrzycha, miasta wypełnionego obskurnymi poniemieckimi kamienicami, nadwerężonymi czasem i dewastacją. Pokazał świat wręcz dokumentalny w warstwie obrazowej, a jednocześnie z postaciami tak szlachetnymi, że aż baśniowymi, pełnymi wewnętrznej radości, którą pragną podzielić się z innymi. To one sprawiają, że można, choćby na czas projekcji, uwierzyć, że istnieje rzeczywistość bez przemocy, pijaństwa czy innych patologii.
Bohaterem jest kilkuletni chłopiec (Ul) wierzący, że za pomocą swoistych czarów i gry z losem uda mu się zbliżyć do ojca (Sapryk), który przed laty porzucił matkę (Fornalczyk) dla innej kobiety, i nakłonić do powrotu. Choć wcześniej go nie widział, intuicyjnie rozpoznaje go w mężczyźnie codziennie przesiadającym się na stacji do innego pociągu.
W realizacji owego pomysłu pomaga mu, początkowo negatywnie nastawiona, 17-letnia siostra (Walendziak), przekupując los drobnymi ofiarami. Splot komiczno-wzruszających zdarzeń doprowadza ojca do sklepu, gdzie pracuje jego była żona. Ale dzieciom zabrakło już sztuczek, by spotkanie miało oczekiwany przez nie finał.
Twórca bawi się przyzwyczajeniami widza, wpuszcza w spodziewane schematy i nagle robi niespodziewaną wolty. Coś zapowiada i świadomie tego nie spełnia. Zręcznie miesza sytuacje realistyczne z prawie surrealistycznymi. Wyraźnie lubi swych bohaterów, ale od czasu do czasu nie żałuje im ironii. Przy tym doskonale prowadzi aktorów, zarówno amatorów, jak i zawodowców. Oszczędność ich środków wyrazu zapewnia potrzebną naturalność. Dzięki temu to co przaśne i przygnębiające zyskuje wymiar cudowności.
Komediodramat. Polska 2007, scen. i reż. Andrzej Jakimowski, wyk. Damian Ul, Ewelina Walendziak, Tomasz Sapryk, Rafał Guźniczak, Iwona Fornalczyk, Joanna Liszowska