„1956 – Wolność i miłość" powstał, by uczcić 50. rocznicę rewolucji na Węgrzech. Nie jest więc dramatem pokazującym ludzi uwikłanych w historię i politykę, ale podniosłym hołdem bohaterom wydarzeń sprzed półwiecza. W kraju bratanków zgromadził w 2006 roku półmilionową widownię. Zrealizowali go ludzie z Hollywood.
Andrew G. Vajna i Joe Eszterhas urodzili się co prawda na Węgrzech. Jednak kariery robili za oceanem. Pierwszy zabłysnął w latach 80. jako producent wykonawczy cyklu o Rambo. Od tego czasu jego znakiem rozpoznawczym jest efektowne kino akcji. Drugi upodobał sobie pikantne thrillery erotyczne. Ma na koncie m.in. scenariusz do „Nagiego instynktu", a także „Showgirls". Dlatego choć „1956 – Wolność i miłość" wyreżyserowała Krisztina Goda, widać, że decydujący głos mieli obaj panowie.
Zamierzyli sobie kino popularne, które ma przedstawić moralne zwycięstwo narodu w obliczu tragedii. I do celu zmierzają prostą drogą – rewolucję z 1956 roku wpisują w konwencję melodramatu. A widownię podnoszą na duchu, pokazując zwycięstwo Węgrów nad Związkiem Radzieckim podczas meczu piłkarzy wodnych w finale olimpiady w Melbourne.
Jednym z węgierskich zawodników jest Karcsi (Ivan Fenyo). Poznajemy go jako gwiazdę drużyny, która właśnie przygotowuje się do wyjazdu na antypody. To typ zawadiackiego amanta, do którego lgną kobiety. Viki (Kata Dobo) studiuje na budapeszteńskiej politechnice. Tu się poznają. Ona nawołuje kolegów do sprzeciwu wobec stalinowskiej władzy. On postanawia poderwać odważną dziewczynę.
Początkowa fascynacja przeradza się w miłość. Karcsi opuści nawet dla Viki sportowe zgrupowanie i chwyci za broń, choć na igrzyska ostatecznie pojedzie...