Polski film jest ciekawszy niż konkursowe prezentacje

Wenecja 2008. W prestiżowej sekcji "Venice Days" został wczoraj pokazany film Michała Rosy "Rysa". Duża sala kinowa w Casinie zapełniła się po brzegi, a po projekcji rozległy się brawa, co podczas tego festiwalu zdarza się rzadko - pisze Barbara Hollender z Wenecji

Aktualizacja: 04.09.2008 07:14 Publikacja: 03.09.2008 23:07

Polski film jest ciekawszy niż konkursowe prezentacje

Foto: materiały prasowe

Zazdrościliśmy Niemcom "Życia na podsłuchu". Pytaliśmy, dlaczego podobny film nigdy nie powstał u nas. Dzisiaj mamy "Rysę". Opowieść o tragedii ludzi, na których pada podejrzenie o współpracę z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa.

– Dla mnie to nie jest film czysto polityczny, choć jego tło jest związane z lustracją i rozliczeniami z przeszłością – mówił w Wenecji podczas spotkania z publicznością Michał Rosa.

Bohaterowie "Rysy" Jan i Joanna są małżeństwem z 40-letnim stażem. Ale pewnego dnia Joanna, ceniona profesor biologii na UJ, z kasety z zarejestrowaną telewizyjną audycją dowiaduje się, że jej mąż był tajnym współpracownikiem bezpieki. Co więcej, że został przed laty podstawiony, by donosił na jej ojca. Początkowo kobieta próbuje to lekceważyć, ale w miarę upływu czasu niepokój dręczy ją coraz bardziej. Wpada w depresję, nie potrafi normalnie żyć. "Rysa" zamienia się w studium obsesji. – Chciałem zapytać o radzenie sobie z traumą przeszłości, z cieniami, które za nami idą – mówił reżyser.

"Rysa" pokazuje, jakie szkody może wyrządzić lustracyjne oskarżenie. A nawet samo podejrzenie, które pada na człowieka i tworzy rysę na jego związkach z otoczeniem. Niemal przez cały film widz nie wie, czy Jan naprawdę donosił. Joanna też tego nie wie. Bo nie może dotrzeć do żadnych dowodów. Czuje się bezradna.

– Czy Jan był tajnym informatorem, czy nie? – pyta włoska dziennikarka.

– Nie chcieliśmy tego dopowiedzieć. Jeśli tak – potrzebny byłby proces, jeśli nie – to nie byłoby filmu – odpowiedział Rosa.

"Gdyby nawet była to prawda, czy to przekreśla 40 wspólnych lat? – pyta w filmie Jan. Ale Joannę drzazga w sercu boli bardziej. Doprowadza do tragedii. Każe zredefiniować własne życie. "Rysa" jest też filmem o prawie do nieprzebaczania.

Film z pewnością wywoła w Polsce dyskusję, będzie dla nas ważny. Ale oglądając go w weneckim kinie, myślałam, co mogą z tego zrozumieć zachodni dziennikarze. Siedząca obok mnie Anna Franklin z "Variety" i Film New Europe mówi, że nie potrafi uwierzyć bohaterce, ale znakomity krytyk chorwacki Jurica Pavicić jest zachwycony: "To fantastyczny film – mówi. – Zaczyna się jak kino polityczne, a kończy jak wielki ludzki dramat". Większość widzów wychodzi z kina w ciszy, słychać uwagi: "Świetne kino", "Aktorzy – rewelacja".

Jadwiga Jankowska-Cieślak i Krzysztof Stroiński dają w "Rysie" popis aktorskiego kunsztu. Trzymają ten film, oparty głównie na półcieniach, na drobnych gestach i napięciu, jakie między nimi panuje.

– Zanim wyszliśmy na plan, kilka miesięcy rozmawialiśmy – mówi Krzysztof Stroiński. – Potem graliśmy bez prób, starając się przenieść ten sam rodzaj napięcia, jaki towarzyszył tamtym rozmowom.

Udział "Rysy" w "Venice Days" to poważny sukces naszego kina – polskie filmy z trudem przebijają się na zagraniczne festiwale. Dlatego jak już są, powinny być reklamowane. O wielu tytułach z "Venice Days" jest bardzo głośno. Plakaty "Machana" Umberto Pasoliniego są wszędzie. Wywiady z ekipą proponuje jedna z największych agencji Premier PR. Podobnie jest z "Wiejskim nauczycielem" Bohdana Slamy. "Rysy" nie ma żaden liczący się agent. Wokół Pałacu Festiwalowego nie widać plakatów filmu, w dziennikarskich skrytkach, co jest niedopuszczalne, nie pojawiły się jego pressbooki. Szkoda, bo na festiwalu, na którym walczy ponad 300 tytułów, promocja jest niezbędna. A film Michała Rosy jest ciekawszy od większości obrazów konkursu głównego.

Zazdrościliśmy Niemcom "Życia na podsłuchu". Pytaliśmy, dlaczego podobny film nigdy nie powstał u nas. Dzisiaj mamy "Rysę". Opowieść o tragedii ludzi, na których pada podejrzenie o współpracę z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa.

– Dla mnie to nie jest film czysto polityczny, choć jego tło jest związane z lustracją i rozliczeniami z przeszłością – mówił w Wenecji podczas spotkania z publicznością Michał Rosa.

Pozostało 88% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu