Choć komiksowi herosi od lat są na ekranach, wygląda na to, że ich walka o rząd dusz dopiero się rozpoczyna. Tylko w tym roku w kinach pojawili się: Batman, Iron Man i Hulk. Wkrótce premiery będą miały filmy: "Strażnicy" wg powieści graficznej Alana Moore'a i "The Spirit", stworzony przez ojca amerykańskiego komiksu Willa Eisnera. To początek. Trwają przygotowania do realizacji obrazów "Iron Man 2", "Spiderman 4", "Punisher: War Zone", "XMen Origins: Wolverine", "The First Avenger: Captain America" i kilkunastu innych. Sporo tego.
Sekret popularności ekranizacji komiksowych tkwi w brawurowych realizacjach, na które pozwala współczesna technologia. Inną przyczyną ich powodzenia jest przynależność postaci do popkulturowych mitologii.
W pierwszych komiksach z lat 40. – "Supermanie", "Batmanie", "Flashu Gordonie", "Kapitanie Ameryka" – czuło się nastrój niepokoju. Antagoniści pozytywnych, zamaskowanych postaci marzyli, by je zgładzić, a tym samym ugodzić w amerykańskie wartości i zburzyć ład społeczny. Dlatego ówczesny heros jawił się jako zbawca, wcielenie dobra i sprawiedliwości. Naiwne historyjki kompensowały lęki niewesołych lat 30. i 40. Zainteresowanie nimi zaczęło gasnąć po wojnie. Druga fala popularności przyszła w latach 60. Do gry włączyło się wydawnictwo Marvel Comics. Wykreowany przez nie superbohater w wyniku wypadku zyskiwał podwójną tożsamość, w ten sposób stając się istotą naznaczoną, która niekoniecznie akceptowała tę zmianę. Ikonami popkultury zostali: ugryziony przez radioaktywnego pająka Spiderman, mutanci z "XMen", napromieniowana załoga statku kosmicznego z serii "Fantastyczna Czwórka". Pomysłodawcą tych postaci był Stann Lee. Choć byli bardziej ludzcy i śmielej używali przemocy, nadal ich wybory musiały przynieść dobro społeczne. Dzięki temu bronili amerykańskiego stylu życia.
Dzisiejsi superbohaterowie nie zastygli w pozach znanych z pierwszych komiksowych realizacji. Przykładem "Batman: Początek" i "Mroczny rycerz". Christopher Nolan w żadnym z tych filmów nie próbuje wskrzesić kultu jednoznacznych herosów. Szuka w ich postaciach pęknięć. Nie jest to nowe podejście. Przełom w traktowaniu Batmana i innych tego typu figur przyniósł album dla dorosłych "Powrót Mrocznego Rycerza" Franka Millera z 1986 roku. W tym komiksie herosi nie są bohaterami Ameryki. Batman mści się za doznane w dzieciństwie krzywdy, jest żądny krwi i władzy. Stoi ponad prawem, stanowiąc zagrożenie dla ładu i sprawiedliwości. Jego działania potęgują chaos. Zmienili się także złoczyńcy. Joker jest szaleńcem, który chce zobaczyć świat w płomieniach. W komiksie Millera okrucieństwo Jokera wymusza na Batmanie brutalność. Dlatego rodzi się pytanie, czy różnica między nimi jest aż tak wielka.Zmiana, która się wówczas dokonała, jest aktualna do dziś. Jeff Robinow z Warner Bros zapowiedział realizację komiksów z DC Comics, pierwszego wydawnictwa publikującego zeszyty o współczesnych herkulesów. Będą to: kolejny Batman, Superman vs. Batman, Flash Gordon, Green Lantern, Wonder Woman, Green Arrow, czyli postaci, które tworzyły legendarną "Ligę Sprawiedliwych". Powiedział też ważną rzecz, która cechuje dzisiejsze spojrzenie na herosów: "Kluczem do realizacji komiksów jest eksponowanie mrocznej strony bohaterów. Będziemy chcieli ją eksploatować, nie przekraczając jednak granicy, na jaką pozwalają dane tytuły".
Granica jest ważna. Poza nią superbohater pozostaje jedynie facetem w rajtuzach, który sam wymierza sprawiedliwość i strzela do wszystkiego, co pozostaje w zasięgu jego wzroku. Tak się rodzi antybohater, taki jak Punisher czy Wolverine.