Bohaterowie „Senności” mają po trzydzieści kilka lat. Ale przecież w każdym wieku i każdym momencie możemy zdać sobie sprawę, że tkwimy w marazmie. Że wegetujemy uśpieni, stłamszeni przez życiowe układy, rutynę, fałszywe sytuacje, które utrzymujemy ze strachu lub z wygodnictwa. I zaczynamy tęsknić, by to, co nam zostało, przeżyć w zgodzie z samym sobą. Niezależnie, czy jest to 40, 20 czy zaledwie kilka lat... Dlatego ten film wybija widza z samozadowolenia, niepokoi.
Poza tym mozaikowa „Senność” jest znakomicie zrealizowana. Każdy wątek nakręcony został w innej konwencji, ma odmienną kolorystykę, rytm, pracę kamery. Pod koniec te style (od realistycznego przez lekką groteskę do niemal magicznego) zaczynają się przenikać, tworząc spójną całość. Popisową kreację tworzy Rafał Maćkowiak jako lekarz homoseksualista, z wielką delikatnością i prawdą rysując tragedię człowieka obolałego od swojej inności, niechcącego rozczarować rodziny, ale zdecydowanego, by pójść własną drogą. Dobrze partneruje mu Bartosz Obuchowicz jako drobny złodziejaszek, chłopak z ulicy, który też nie może się przyznać kumplom do swojej miłości. Myślę, że tak opowiedzianej historii gejowskiego związku jeszcze w naszym kinie nie było. W nieco wystylizowanym wątku aktorki dobrze wypadają Małgorzata Kożuchowska i Michał Żebrowski. Może tylko opowieść o pisarzu narysowana jest zbyt grubą kreską.
To prawda, rażą mnie w „Senności” niektóre rozwiązania, zbyt proste i łatwe, prowokujące zarzuty o telenowelowość. Ale jeśli wołamy o niegłupie kino dla szerszej widowni, to ten intrygujący film z pewnością jest na to wołanie odpowiedzią.
Podyskutuj z autorką: [link=mailto:b.hollender@rp.pl]b.hollender@rp.pl[/link]
[srodtytul][b]Kontra[/b][/srodtytul]
[i]Monika Małkowska[/i]