Hasła reklamowe zapowiadają komedię szpiegowską o wycieku informacji z CIA. Film rzeczywiście zaczyna się jak polityczny thriller – od ujęcia, w którym kamera pokazuje z góry świat, Amerykę, by skończyć swój szalony bieg na korytarzu w budynku CIA.
Zasłużony analityk jest tu właśnie zwalniany z pracy za "problemy alkoholowe". Chcąc zemścić się na agencji i podbudować własne poczucie wartości, postanawia napisać wspomnienia. Pliki przegrywa z komputera żona, która rozwodzi się z nim i na polecenie adwokata szuka danych o stanie majątkowym męża. Płytkę, zgubioną w siłowni przez sekretarkę mecenasa, znajduje instruktor aerobiku i – razem z koleżanką trenerką – próbuje agenta szantażować. Tu thriller się kończy, zwłaszcza że wyciekające informacje są mało istotne.
Coenów nie interesuje straszenie widowni zaniedbaniami CIA i zagrożeniami bezpieczeństwa kraju. Twórcy "Fargo" i "To nie jest kraj dla starych ludzi" mają większe ambicje. Portretują współczesną Amerykę. Pokazują, jak ideologie i masowa kultura przeżarły sposób myśle-nia zwykłych ludzi. Zaludniają ekran krwistymi postaciami.
Bohaterami filmu są dwie rozwodzące się pary, agenci CIA, kilkoro instruktorów z siłowni, a nawet pracownicy rosyjskiej ambasady w Waszyngtonie. Ludzie bardzo różni, których łączy zagubienie i... głupota. Analityk CIA jest nałogowym alkoholikiem, na zarzut pijaństwa od-powiada zwierzchnikowi: "A co, jesteś mormonem?". Inny, facet o agenturalnej przeszłości, zajmuje się głównie joggingiem i konstruowaniem wielkiego krzesła z wibratorem, które jak wspaniałe trofeum chce podarować żonie. Instruktorka aerobiku otwarcie przyznaje, że warta jest tyle, ile jej ciało, i gotowa jest na wszystko, by zarobić na operacje plastyczne. Jej kolega z pracy to laluś, którego natura nie obdarzyła ani jedną szarą komórką.
Coenowie żartują sobie ze wszystkiego: z polityki, wywiadu, prawników specjalizujących się w rozwodach, panującego w Ameryce kultu młodości. Przede wszystkim jednak pokazują zidiocenie dzisiejszego świata.