Musical nowej generacji

Nastolatki na całym świecie czekały na tę premierę. Trzecia część "High School Musical" trafiła do kin

Aktualizacja: 25.10.2008 01:05 Publikacja: 24.10.2008 17:00

Musical nowej generacji

Foto: Materiały Promocyjne

Wydawałoby się, że film muzyczny to przestarzały gatunek, bez szans na rozbudzenie wyobraźni młodych widzów, którzy już jako małe dzieci szukają rozrywki na własną rękę w Internecie. A jednak opowieść o uczniach pewnego liceum zelektryzowała nastolatki, tak jak niegdyś "Dźwięki muzyki", "Grease" czy "West Side Story".

Komercyjny sukces filmu przyjął jednak nowoczesne oblicze: poza rekordową oglądalnością "High School Musical" (pierwszą część w Disney Channel widziało 17 mln osób) była też wysoka sprzedaż płyt z muzyką, prestiżowe nagrody (m.in. Emmy i Billboard), inspirowane musicalem ubrania, gadżety, książki i gry komputerowe, objazdowy show na lodzie oraz wychwalane przez recenzentów i oblegane przez małoletnią publiczność spektakle teatralne. Teraz szał sięga zenitu – trzecia część musicalu jest od wczoraj w kinach.

Historia paczki szkolnych przyjaciół, do której należy zakochana para – Gabriella i Troy – rozgrywa się w kiczowatej i przesyconej kolorami rzeczywistości amerykańskiego zbytku. Bohaterowie nie mają moralnych rozterek ani bolesnych problemów – same możliwości. I właśnie ich nadmiar jest jedynym realnym kłopotem. W najnowszej części Troy nie wie, co wybrać: stypendium dla utalentowanych koszykarzy czy przyznaną mu nagle nagrodę prestiżowej akademii muzycznej. Zdradzę, że postanowił połączyć obie opcje, a przy okazji także ocalić związek z dziewczyną, która będzie studiowała w mieście obok. Jednym słowem: po co wybierać, przecież można mieć wszystko.

[srodtytul]Zło jest na niby [/srodtytul]

W świecie "High School Musical", w którym nawet brud i rdza są efektem pieczołowitej stylizacji, nic nie dzieje się naprawdę. Ukazane w nim nastolatki nie palą i nie przeklinają, za to dużo się uśmiechają, grają w golfa, śpiewają i tańczą. I to jak!

Wymyślony dla nich taniec jest prawdziwym majstersztykiem trójki choreografów. Spotkali się: uliczny tancerz Charles Klapow, adeptka klasycznych szkół Bonnie Story i Kenny Ortega, reżyser z dorobkiem broadwayowskim, autor choreografii dla Jacksona i Streisand. Stworzyli dynamiczny kod – w ruchach młodych aktorów jest elegancja, luz, pewność i wiara w siebie. Czyli to, co w dużej mierze charakteryzuje dzieci dorastające w dostatku.

Ortega wymyślił schematyczną rzeczywistość pozbawioną zła. Jedynym symbolem zepsucia jest zarozumiała antybohaterka Sharpey, wykapana lalka Barbie. Wiadomo jednak, że jej zamiłowanie do odbicia w lustrze oraz wkładania na siebie wszystkiego, co błyszczące i różowe, krzywdzi wyłącznie ją samą. A każda część serii i tak kończy się szczęśliwie – nim opadnie kurtyna Sharpey zdąży pokazać, że ma dobre serce. Oglądając film, podskórnie czujemy, że żaden z nastolatków nie zrobi błędu. Możemy śledzić ich dojrzewanie bez lęku, ale też pozbawieni wszelkich innych emocji.

Pod grubą warstwą lukru można jednak dostrzec w tej bajce wychowawcze treści. "High School Musical" to uwspółcześniony etos amerykańskiego self-made mana. Bohaterowie spełniają swe marzenia dzięki pracy i wspólnemu działaniu. W tej grupie żaden talent się nie marnuje, odmienność jest atutem, a najważniejsze pozostają szczerość i przyjaźń, rozumiana jako chrześcijańska miłość bliźniego.

[srodtytul]Kraina stereotypów[/srodtytul]

Nieskazitelnie piękna Gabriella przyjaźni się z Murzynką, a także otyłą (ale za to inteligentną) cheerleaderką oraz obrzydliwie bogatym (lecz dobrodusznym) pięknisiem. Reżyser chce w ten sposób oduczyć małych widzów posługiwania się stereotypami. Inna sprawa, że sam się nimi podpiera, ale trudno czynić z tego zarzut – musicalowa forma wymaga uproszczeń. Roztańczona szkoła Ortegi jest mniej pouczająca niż opowieści o Harrym Potterze, który mierzy się ze złem. Tym zewnętrznym i tym, które – zdaniem Rowling – każde dziecko nosi w sobie. Ale świat "High School Musical" jest bezpieczny, więc rodzice chętnie zostawią w nim dzieci, a te jeszcze chętniej będą do niego wracać. Bo tu żaden Voldemort ani zły wilk nie przeszkadza im marzyć.

Z tą wyidealizowaną krainą na zawsze będą się kojarzyć aktorskie gwiazdy, m.in. grający Troya Zac Efron i wcielająca się w Gabriellę Vanessa Hudgens. Trudno o lepszą trampolinę do sławy. "Grease" katapultował Travoltę i Olivię Newton-John, a z telewizyjnej fabryki Mickey Mouse Club wyszli dzisiejsi władcy popu: Britney Spears, Christina Aguilera oraz Justin Timberlake. Solowe debiuty Efrona i Hudgens to tylko kwestia czasu.

[ramka]Recenzja

Z kina z wypiekami na pewno wybiegną dzieciaki, ale uspokajam rodziców – wam też może się spodobać. Na początek roztańczona drużyna koszykówki pokaże sportowe i choreograficzne sztuczki. Piłki lecą prosto w obręcz, a zawodnicy pokazują kroki łączące styl MC Hammera i Michaela Jacksona. To ostatni wspólny mecz – drużyna Dzikich Kotów kończy szkołę i idzie na studia. Zanim się pożegnają, zatańczą w szkolnym musicalu i na balu, który dla amerykańskich nastolatków jest wielką atrakcją. Będzie nią też dla widzów, bo właśnie ta sekwencja jest najjaśniejszym punktem: łączy broadwayowską tradycję z estetyką MTV i szaleństwem breakdance. Tatusiom polecam duet Troya i Chada na samochodowym złomowisku. Dwaj młodzi mężczyźni na chwilę zmieniają się w chłopców – w ich wyobraźni ożywają stare samochody, a fizyka nie istnieje: wykonują karkołomne akrobacje. Mamy westchną przy romantycznej scenie na dachu szkoły, gdy zobaczą, że walca można pięknie zatańczyć w trampkach i dżinsach. Zresztą w „High School Musical” wszystko jest ładne, nawet chciwość. Gdy wyrachowana Sharpey śpiewa o pragnieniu sławy, jest profesjonalna i przekonująca jak Madonna. Na tym filmie można się dobrze bawić, nie można tylko brać go zbyt dosłownie.

[i]„High School Musical: Ostatnia Klasa”, USA, 2008, reż. Kenny Ortega, muz. David Lawrence, wyst. Zac Efron, Vanessa Hudgens, Ashley Tisdale, dystrybucja Forum Film[/i][/ramka]

 

Wydawałoby się, że film muzyczny to przestarzały gatunek, bez szans na rozbudzenie wyobraźni młodych widzów, którzy już jako małe dzieci szukają rozrywki na własną rękę w Internecie. A jednak opowieść o uczniach pewnego liceum zelektryzowała nastolatki, tak jak niegdyś "Dźwięki muzyki", "Grease" czy "West Side Story".

Komercyjny sukces filmu przyjął jednak nowoczesne oblicze: poza rekordową oglądalnością "High School Musical" (pierwszą część w Disney Channel widziało 17 mln osób) była też wysoka sprzedaż płyt z muzyką, prestiżowe nagrody (m.in. Emmy i Billboard), inspirowane musicalem ubrania, gadżety, książki i gry komputerowe, objazdowy show na lodzie oraz wychwalane przez recenzentów i oblegane przez małoletnią publiczność spektakle teatralne. Teraz szał sięga zenitu – trzecia część musicalu jest od wczoraj w kinach.

Pozostało 86% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu