Jak uwolnić się od zbrodni

Ari Folman, autor nominowanej do Oscara animacji "Walc z Baszirem" mówi o swoich związkach z Polską, o służbie w armii izraelskiej podczas wojny z Libanem i o tym, dlaczego zdecydował się zrealizować ten film. W piątek wchodzi on na na nasze ekrany

Publikacja: 30.03.2009 22:53

"Walc z Baszirem"

"Walc z Baszirem"

Foto: against gravity

[b]Jesienią ubiegłego roku odebrał pan polski paszport. Czuje się pan z naszym krajem związany?[/b]

[b]Ari Folman:[/b] Z Polski pochodzą moi rodzice. Oboje urodzili się w Łodzi. Poznali się w czasie okupacji, w getcie. Potem trafili do Auschwitz. Holokaust mam więc w genach, jak wielu Żydów. Wojna i obóz nigdy nie były w naszym domu tematem tabu, rodzice często o tamtym czasie rozmawiali. Przede wszystkim jednak zachowali w pamięci dobre lata przedwojenne. Po wyzwoleniu mieszkali jeszcze przez pięć lat w Łodzi, wyjechali do Izraela w 1950 roku. Co ciekawe, końcówka lat 40. też dobrze zapisała się w ich pamięci. Może dlatego, że byli młodzi, zaczynali budować wspólne życie. Potem wychowywali nas – mnie i moją siostrę – w miłości do wszystkiego, co polskie. Tęsknili. Pojechaliśmy razem do Polski trzy tygodnie po upadku muru berlińskiego.

[b]Ale nie mówi pan po polsku?[/b]

Ojciec nie chciał, żebyśmy czuli się w Izraelu jak emigranci. Ale on i matka zawsze rozmawiali ze sobą po polsku. Z przyjaciółmi i krewnymi też. Dlatego wiele słów brzmi dla mnie znajomo, trochę w tym języku rozumiem. Z mówieniem jest oczywiście znacznie gorzej. Nie znam gramatyki.

[b]Rodzice przeżyli tragedię II wojny światowej, ale historia nie oszczędziła również pana. Na początku lat 80., podczas służby wojskowej, trafił pan na wojnę z Libanem. W "Walcu z Baszirem" opowiedział pan przecież własną historię.[/b]

Kiedy skończyłem służbę, podświadomie wyparłem złe wspomnienia. Zwłaszcza dotyczące masakry w obozach Sabra i Shatila w Libanie. Starałem się o tym, co wówczas przeżyłem, nie rozmawiać, a nawet nie myśleć.

[b]Dlaczego po latach postanowił pan wyciągnąć tamte wydarzenia z zakamarków pamięci?[/b]

Pięć lat temu postanowiłem wystąpić z szeregów armii rezerwowej. Zazwyczaj takie prawo przysługuje mężczyźnie po ukończeniu 45. roku życia, ja chciałem to zrobić wcześniej, po czterdziestce. Napisałem podanie. Zgodzono się, ale zażądano ode mnie, abym odwiedził wojskowego psychologa. Odbyłem z nim osiem sesji, w czasie których po raz pierwszy opowiedziałem komuś o Libanie. I zorientowałem się, że mam w pamięci białe plamy. Postanowiłem odzyskać swoje wspomnienia. Tak powstał "Walc z Baszirem".

[b]Masakra w 1982 roku była wydarzeniem bardzo kontrowersyjnym. Do dzisiaj trwają dyskusje na temat roli Izraela w tej tragedii. Pan jednak w filmie unika polityki.[/b]

W telewizji BBC powstało kilka dokumentów, których twórcy prześledzili przebieg wydarzeń godzina po godzinie. Mnie to nie interesowało. Nie chciałem się zastanawiać, czy o zbrodni wiedział rząd Izraela i czy wysokiej rangi wojskowi mogli zatrzymać tę akcję. Mój film opowiada o przeżyciach zwykłego żołnierza. Człowieka, który nie miał pojęcia, co naprawdę działo się za rogiem.

[b]W Izraelu pojawiła się ostatnio fala filmów rozliczających się z wojną na Bliskim Wschodzie. O końcówce wojny libańskiej opowiada między innymi "Beaufort" Josepha Cedara. [/b]

Kiedy przeczytałem książkę, na której oparty został "Beaufort", byłem zdziwiony, że jej akcja toczy się w 2001 roku. Ja trafiłem do Libanu w 1982 roku. I chyba nigdy nie dotarło do mojej świadomości, że ta wojna trwała tyle lat. Kiedy ja stacjonowałem w Libanie, bohaterów "Beaufort" nie było jeszcze na świecie. Nagle zdałem sobie sprawę, że w czasie tej wojny wyrosło nowe pokolenie.

[b]Podczas festiwalu w Cannes powiedział pan, że "Walc z Baszirem" zrobił pan dla swoich synów. Co chciał im pan przekazać? [/b]

Na świecie powstaje wiele filmów antywojennych, ale większość z nich opowiada o bohaterstwie żołnierzy, o lojalności na polu bitwy. Ja pokazuję, że wojna zawsze jest bezsensem. I że zabijanie nie jest przejawem męskości.

[b]Dlaczego, robiąc ten film, zdecydował się pan na animację?[/b]

W mojej opowieści jest wojna, ale są także sny, podświadomość, zagubione wspomnienia, wracające z pamięci obrazy. W żadnym innym gatunku nie mógłbym się tak swobodnie poruszać między rzeczywistością a nierzeczywistością. Myślę zresztą, że animacja jest niedostatecznie wykorzystywana przez filmowców.

[b]Ostatnio pojawiło się kilka interesujących rysunkowych tytułów dla dorosłych, m.in. znakomite "Persepolis" Marjane Satrapi czy "Trio z Bellville" Sylvaina Chometa. [/b]

To wciąż za mało. Może po prostu animacja jest zbyt kosztowna, wymaga cierpliwości, wysiłku i czasu. Nie każdemu się chce nią zajmować.

[b]Pana nowy film ma być adaptacją "Kongresu futurologicznego" Stanisława Lema. Skąd ten pomysł?[/b]

Nigdy nie przepadałem za science fiction, ale Lema uwielbiam. On jest nie tyle pisarzem s.f., co filozofem. Chcę zrobić dość luźną adaptację "Kongresu...": opowieść o świecie przyszłości kontrolowanym przez przemysł medycznonarkotykowy. Przygotowuję koprodukcję, poza Izraelem tematem zainteresowani są m.in. Niemcy i Francuzi. Rozmawiam też z polskimi producentami. Mam nadzieję, że część zdjęć powstanie w Polsce. Nie mogę się doczekać pierwszego klapsa. I powrotu nad Wisłę. Historia zmieniła życie mojej rodziny, ale przecież ona przez wieki była związana z tą ziemią. Gdyby nie wojna, urodziłbym się pewnie w Łodzi.

[ramka]Ari Folman

Urodził się w 1962 r. w Hajfie. Zadebiutował jako reżyser w 1996 r. filmem "Clara Hakedosha". Pięć lat później zrealizował "Made in Israel". Jego ostatni film "Walc z Baszirem" stał się wydarzeniem festiwalu canneńskiego 2008 r. Został też nominowany do Oscara w kategorii filmów nieangielskojęzycznych.[/ramka]

Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów