[b]Rafał Świątek: Harnaś jak zagubiona owca[/b]
Zbójować czy nie zbójować? Oto jest pytanie, które dręczy nowego Janosika. Młody góral – zamiast wziąć się w garść – traci czas na rozważania, z których nic nie wynika. Z filmu Agnieszki Holland i Kasi Adamik także.
Harnaś sportretowany w „Janosiku. Prawdziwej historii” jest inny niż ten, którego pamiętamy z serialu Jerzego Passendorfera. Inny nie znaczy jednak lepszy. Janosik w wykonaniu Marka Perepeczki to był zbój co się zowie. Chłop na schwał, na którego silnym ramieniu mogła się wesprzeć Maryna, emanował charyzmą. U wrogów budził respekt, u widzów natychmiastową sympatię. Mocna osobowość Perepeczki wystarczyła, żeby schematyczna opowiastka o dobrym góralu i złym margrabim zamieniła się we wciągające kino przygodowe.
Obraz Agnieszki Holland i Kasi Adamik jest zapewne bliższy prawdy o zbóju z Tatr, ale atrakcyjną filmowo historię zamienia w fabułę pozbawioną napięcia, a przede wszystkim wyrazistego głównego bohatera. Holland i Adamik zrzucają mu na barki ciężką wojenną przeszłość. Dowiadujemy się, że Juraj Janosik służył u Rakoczego i widział, jak wojska powstańców zostają rozbite przez habsburskie pułki. Przemoc i krew skaziły jego niewinność. Odtąd nie może się odnaleźć.
Wbrew intencjom reżyserek, które zapewne chciały rozterkom Janosika nadać wymiar egzystencjalnego dramatu, na ekranie oglądamy niezamierzoną parodię Szekspirowskiego „Hamleta”. O ile duński książę chodził struty po Elsynorze, o tyle czeski aktor Václav Jiráček w roli młodego harnasia snuje się po halach niczym zagubiona owca. Nie bardzo wie, co ze sobą zrobić. Zostać juhasem? Ożenić się? A może złupić jeszcze kilku bogatych? O dramaturgii nie ma mowy. Film rozpada się bowiem na wiele epizodów z coraz bardziej zagubionym i rozmemłanym emocjonalnie Janosikiem, który ożywia się jedynie wtedy, gdy widzi w pobliżu jakąś apetyczną góralkę. Jedyne, czym przebija serialowego Janosika sprzed lat, to listą erotycznych podbojów.
Do tego dochodzą obrazki rodem z Cepelii, gdy zbójnicy skaczą przy ognisku, siedzą w karczmie lub wylegują się na polanie. Te sceny sławiące góralski folklor nie pasują do naturalistycznej konwencji opowiadania przyjętej przez reżyserki. Nowy Janosik nie dorasta staremu do kierpc.