Zaczyna się od komunałów i na nich kończy. Z ust współpracujących z Jacksonem muzyków, producentów i krytyków padają słowa: największy, najpopularniejszy, sprzedający najwięcej płyt, niedościgniony. Trudno zresztą powiedzieć coś oryginalnego i niebanalnego o artyście, którego znał cały świat.
Jackson, jego widowiska i ekscentryczne zachowania, stały się własnością publiczną, wszyscy je oglądaliśmy — czy chcieliśmy, czy też nie. Od śmierci muzyka 25 czerwca świat powtarza wyświechtane sformułowania, odtwarza legendę o pozbawionym dzieciństwa małoletnim geniuszu, który wszedł na szczyt za cenę bezkresnej samotności.
Reżyserowi dokumentu „Historia Michaela Jacksona” nie udało się powiedzieć nic nowego. Ale film ma jedną zaletę: w lapidarny sposób wyjaśnia, skąd wzięło się zamieszanie wokół Jacksona. Steve Cole starał się też jak najprościej pokazać jego umiejętności wokalne i taneczne, sceniczną charyzmę.
[srodtytul] Rodzinne śpiewanie[/srodtytul]
Ciekawe są wypowiedzi matki Michaela, brata i siostry. Katherine Jackson wyjaśnia źródła wokalnego talentu syna: — Od dzieciństwa śpiewałam w domu z rodzicami, później także z mężem i dziećmi. Gdy zepsuł się telewizor, a na zewnątrz padał śnieg, śpiewaliśmy całą sobotę i niedzielę. Zauważyłam, że głosy chłopców są w idealnej harmonii i tak się zaczęło.