Sensacją stało się pojawienie w głównym konkursie dwóch filmów Wernera Herzoga. „Zły porucznik 2” był zapowiadany w programie od początku. Drugi: „Mój synu, dlaczego to zrobiłeś”? – krył się jako film niespodzianka.
Nikomu nie udało się do tej pory pokazać w jednym konkursie dwóch tytułów. Niestety, na tym kończy się triumf kultowego niemieckiego reżysera. „Zły porucznik 2” okazał się słabszą kliszą oryginału. Najlepiej broni się tu trawiony bólami kręgosłupa Nicolas Cage. A „Mój synu, dlaczego to zrobiłeś”? jest obrazem pretensjonalnym. Scenariusz oparty został na prawdziwej zbrodni: w Kalifornii mężczyzna zabił matkę, po czym zabarykadował się w domu. Herzog próbuje opowiedzieć na tytułowe pytanie.
[wyimek]Czy warto kierować się sercem, gdy każdy człowiek jest dla nas wrogiem[/wyimek]
W obu filmach ciekawe jest jedynie spojrzenie Herzoga na Amerykę, którą odmalowuje jako kraj bez wiary i zasad. Tu wszystko może się zdarzyć, facet podaje sąsiadce kij baseballowy i mówi: „Zabij mnie, bo jak nie, to ja zabiję matkę”. I zabija. Bez powodu.
W „Życiu w czasach wojny” Todd Solondz wrócił do bohaterów swojego najsłynniejszego filmu „Szczęście”. Ale nie zrobił sequela. Jedni członkowie dysfunkcjonalnej rodziny Jordanów postarzeli się o pięć lat, inni o 20. Wszyscy gonią za miłością, ale nie potrafią jej odnaleźć, popełniając kolejne życiowe błędy. Najważniejsze są jednak pytania o winę i przebaczenie. I obraz ogłupiałego od popkultury społeczeństwa.