Na ekranie panuje mrok, choć Cannes jest zalane słońcem

“Biutiful” Alejandro Gonzáleza Inárritu był jednym z najbardziej oczekiwanych filmów konkursu

Aktualizacja: 18.05.2010 19:59 Publikacja: 18.05.2010 00:27

Alejandro González Inárritu (fot: LOIC VENANCE)

Alejandro González Inárritu (fot: LOIC VENANCE)

Foto: AFP

Autor “Amores perros”, “21 gramów” i “Babel”, który należy do ulubionych reżyserów canneńskiego festiwalu, po raz pierwszy pracował bez swojego stałego scenarzysty, pisarza Guillermo Arriagi.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9146,1,478747.html]Cannes - fotostory[/link][/wyimek]

– Pomysł na film narodził się w 2006 roku, gdy z dziećmi przygotowywaliśmy śniadanie, a z głośników dochodziły dźwięki koncertu fortepianowego G-dur Ravela. Było pięknie, nieziemskie widoki, a moje dzieci nagle wybuchnęły płaczem. To wspomnienie było tak silne, że nagle zapukał mi do głowy Uxbal – mój nowy bohater. I został na trzy lata.

Na pierwszy rzut oka Uxbal jest facetem jakich wielu. Ani dobry, ani zły. Życie mu się nie ułożyło. Ojca nie znał, małżeństwo się rozpadło, teraz chce być dobrym rodzicem dla swoich małych dzieci. Ale w pierwszych scenach filmu dowiaduje się, że ma raka i zaledwie kilka miesięcy życia przed sobą. Inárritu nie nakręcił jednak dramatu rodzinnego. Jego bohater to człowiek mroczny, który prowadzi nielegalne interesy: handluje pirackimi produktami, sprzedaje tanią siłę roboczą na budowy, żeruje na emigrantach z Azji. Jest postacią kontrowersyjną, a jego świat – twardy i brudny. Na ckliwość nie ma w nim miejsca.

Uxbal walczy więc, nie przebierając w środkach. A jednocześnie ma ludzkie odruchy i dobre serce. Ma też poczucie, że musi spłacić swoje rachunki i pozostać w pamięci dzieci, bo śmierć jest tuż za rogiem.

“Biutiful” jest pierwszą fabułą Inárritu, która nie ma budowy mozaiki, choć Uxbal jest tak głęboko wplątany w sprawy innych ludzi, że przez film przewija się wiele postaci. A Meksykanin potrafi o nich opowiadać. To obok “Another Year” Mike’a Leigh najciekawszy obraz tego konkursu pełnego filmów o samotności, gwałcie i brudzie świata.

Po wyjściu z kina canneńskie słońce i muzyka na Croisette wydają się przez chwilę naiwną iluzją z dziecinnej bajki.

Autor “Amores perros”, “21 gramów” i “Babel”, który należy do ulubionych reżyserów canneńskiego festiwalu, po raz pierwszy pracował bez swojego stałego scenarzysty, pisarza Guillermo Arriagi.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9146,1,478747.html]Cannes - fotostory[/link][/wyimek]

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Film
„Fenicki układ” Wesa Andersona: Multimilioner walczy o przyszłość
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Film
Hermanis piętnuje źródło rosyjskiego faszyzmu u Dostojewskiego. Pisarz jako kibol
Film
Polskie dokumentalistki triumfują na Krakowskim Festiwalu Filmowym
Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta