Matka Teresa od kotów Pawła Sali na festiwalu Młodzi i film

Jutro rusza festiwal "Młodzi i film". O Wielkiego Jantara walczy "Matka Teresa od kotów" Pawła Sali. Z reżyserem rozmawia Rafał Świątek

Aktualizacja: 14.09.2010 19:59 Publikacja: 13.09.2010 19:41

Paweł Sala (ur. w 1958 r.) reżyser, scenarzysta, dramaturg

Paweł Sala (ur. w 1958 r.) reżyser, scenarzysta, dramaturg

Foto: KFP

[link=http://www.rp.pl/artykul/533052-Czekanie-na--talent.html]Czytaj specjalny dodatek - Młodzi Film[/link]

[link=http://www.rp.pl/artykul/492083,535224-Poruszajacy-dramat-zagubionych-ludzi-.html]Recenzja filmu "Matka Teresa od kotów"[/link]

[b]Rz: Pana film – podobnie jak kilka innych debiutów pokazywanych w Koszalinie – powstał na kanwie prawdziwych wydarzeń. Przedstawia historię rodziny, w której dwaj bracia zabili matkę. Na pierwszy rzut oka to jest temat dobry dla brukowców, a nie kina z ambicjami.[/b]

[wyimek] [link=http://www.rp.pl/temat/362784_Mlode-Kino.html]Młode Kino na rp.pl[/link] [/wyimek]

[b]Paweł Sala:[/b] "Matka Teresa od kotów" nie ma nic wspólnego z utrzymaną w sensacyjnym klimacie rekonstrukcją wydarzeń. Obce jest mi podejście typowe dla programów telewizyjnych i tabloidów, które żerują na ludzkim nieszczęściu. I wykorzystują je jako pretekst do zapewnienia ludziom rozrywki.

[b]Jak pan trafił na ten temat? [/b]

Zbierałem wycinki prasowe, przeszukiwałem Internet. Zafascynowała mnie aura tajemnicy wokół tego morderstwa. Nad zbrodnią popełnioną przez braci głowili się specjaliści. Szukali wyjaśnień i polegli. Też staram się zrozumieć, jak do niej doszło. Ale nie zamierzam wyręczać widza w myśleniu. Nie na tym polega rola reżysera. Po kilku pokazach na różnych festiwalach wiem, że przyjęta przeze mnie strategia działa. Publiczność jest zaintrygowana, poruszona…

[b]Myślę, że może być również zirytowana. Łamie pan reguły kryminału, zaczynając od sceny aresztowania. Potem akcja się cofa. Ale zamiast jednoznacznych odpowiedzi, okazuje się, że korzenie zła są nieuchwytne ...[/b]

Irytację widzów wkalkulowałem w koszty. Świat jest czarno-biały tylko w thrillerach i horrorach. Rzeczywistość jest bardziej złożona.

Ludzie często działają ze szlachetnych pobudek, mają dobre intencje. Jak Artur, starszy z filmowych braci. Chce zyskać akceptację rodziców. Być autorytetem dla młodszego Marcina. Jednak w swoich działaniach idzie na skróty. Dokonuje fatalnych wyborów i ostatecznie wyrządza zło. To paradoks. Dlatego wymyśliłem slogan do filmu: "Po ciemnej stronie dobra".

[b]Ta historia dotyczy ludzi z klasy średniej. Kino popularne przyzwyczaiło nas, że zazwyczaj są zadowoleni z życia. A jeśli mają jakieś problemy, to są one błahe. Pan burzy ten mit. [/b]

Nasz kapitalizm jest bardzo agresywny. Presja sukcesu jest ogromna. Jej ofiarami są w filmie ojciec i matka braci: zawodowy żołnierz i agentka ubezpieczeniowa. Oboje chcą zapewnić rodzinie dobrobyt. Wzorowo wykonywać swoje obowiązki. Ale dążenie do perfekcji skrajnie wyczerpuje, powoduje frustrację.

[b] Dlaczego debiutuje pan tak późno? [/b]

Gdybym opublikował pisma i listy, które przez lata wysyłałem do różnych prezesów telewizji, mógłby powstać scenariusz smutniejszy niż "Matka Teresa od kotów". Początkowo miał to być film telewizyjny z cyklu "Pokolenie 2000". Ale nic z tego nie wyszło, bo w TVP zabrakło pieniędzy.

Później rozmawiałem z wieloma producentami. Nikt mi nie powiedział wprost, że obawia się jatki na ekranie, czegoś obrzydliwego. Pojawiły się za to głosy, że to kino trudne i nie przyciągnie widza. Wtedy w cenie były przesłodzone komedie romantyczne. Brakowało miejsca na krytykę współczesnej rzeczywistości.

Proszę zauważyć, że nawet najlepsze filmy ubiegłego sezonu – "Rewers" i "Dom zły" – mówiły o minionym ustroju i dziedzictwie przeszłości. A ja chciałem zwrócić uwagę na to, w jakich warunkach żyjemy obecnie. W pewnych momentach byłem na 99 procent pewien, że film nie powstanie.

[b]Po wyczerpującej drodze do debiutu nie zniechęcił się pan do kina? [/b]

Mam w zanadrzu trzy scenariusze. Ale dwóch chyba już nie zrealizuję. Ekranizacja pierwszego byłaby krokiem wstecz wobec tego, co udało mi się przedstawić w "Matce Teresie od kotów". Drugi to superprodukcja. U schyłku PRL młode tancerki zatrudniają się na luksusowym statku pływającym po Morzu Śródziemnym. Wydaje im się, że to raj. Dopóki na pokład nie wejdą terroryści… Naszej kinematografii nie stać finansowo na takie kino. Dlatego moim następnym filmem będzie zapewne "Heroina" według powieści Tomasza Piątka. W "Matce Teresie od kotów" opowiedziałem o nieszczęściu. Teraz czas na opowieść o obietnicy szczęścia...

[i] rozmawiał Rafał Świątek[/i]

[link=http://www.rp.pl/artykul/533052-Czekanie-na--talent.html]Czytaj specjalny dodatek - Młodzi Film[/link]

[link=http://www.rp.pl/artykul/492083,535224-Poruszajacy-dramat-zagubionych-ludzi-.html]Recenzja filmu "Matka Teresa od kotów"[/link]

Pozostało 96% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu