Pokaz filmu o sprawie Barbary Blidy w Katowicach

W Katowicach odbył się przedpremierowy pokaz obrazu „Wszystkie ręce umyte. Sprawa Blidy”. Film stawia pytania, których nikt już dziś nie zadaje

Publikacja: 24.11.2010 03:24

Henryk Blida idzie po schodach do gabinetu żony. Na biurku Barbary Blidy leżą dokumenty, ubrania wciąż wiszą w jej garderobie. – Nie mam co z tym zrobić. Niech to już tak jest – mówi z rezygnacją. Tak zaczyna się fabularyzowany dokument opowiadający tragiczną historię posłanki SLD, która zastrzeliła się 25 kwietnia 2007 r. w swoim domu w Siemianowicach Śląskich. Autorami są dwaj dziennikarze – Sylwester Latkowski i Piotr Pytlakowski.

Wczoraj w Katowicach film miał swój przepremierowy pokaz. Autorzy tłumaczyli, że nie jest materiałem śledczym, nie ma być też melodramatem, ale uniwersalnym obrazem pokazującym splatające się losy osób, które w efekcie doprowadziły do tragedii.

– Ten film ma być przestrogą dla wszystkich. Apelujemy do polityków, by nie był on wykorzystywany politycznie. Potraktujcie go uniwersalnie

– mówił Pytlakowski.

– Nie mam żadnych oczekiwań wobec tego filmu. On nie zmieni mojej wersji zdarzeń – mówił „Rz” przed pokazem Henryk Blida.

Film jest gorzkim podsumowaniem trzech lat śledztw, które niczego nie wyjaśniły, nie odpowiedziały na podstawowe pytania, np. dlaczego funkcjonariusze ABW, którzy mieli zatrzymać Blidę, umyli ręce (stąd tytuł filmu).

Film nie odkrywa tajemnic, o których byśmy nie wiedzieli już wcześniej, np. związków Blidy z Barbarą Kmiecik, której zeznania o mafii węglowej zapoczątkowały serię tragicznych zdarzeń, czy tłumaczeń ówczesnych szefów ABW, dlaczego w domu Blidy zadeptywano ślady.

Najcięższy zarzut autorzy stawiają byłym i obecnym szefom Agencji, a także politykom, głównie z komisji śledczej, która ślamazarnie próbuje rozwikłać tę zagadkę.

Po filmie Grzegorz Napieralski, szef SLD, przyznał publicznie, że ma żal do kolegów z partii, iż sprawa śmierci Blidy wciąż nie jest wyjaśniona. – Dla poczucia pełnej sprawiedliwości powinna być– powiedział.

W końcowej scenie filmu Henryk Blida mówi do kamery, że ma w sobie otwartą bliznę, której nie widać. – Nie wierzę w wyjaśnienie sprawy śmierci mojej żony – dodaje smutno. I tę niewiarę podzielają także autorzy dokumentu.

Po pokazie Jacek Blida, syn zmarłej posłanki, choć podkreślił, że nie ze wszystkim, co w filmie zobaczył, się zgadza, publicznie podziękował jego autorom. – Film zadaje pytania. Dziękuję za nie. Te pytania zostaną na zawsze, bo sprawa zaczyna być niewyjaśnialna – podsumował.

Henryk Blida idzie po schodach do gabinetu żony. Na biurku Barbary Blidy leżą dokumenty, ubrania wciąż wiszą w jej garderobie. – Nie mam co z tym zrobić. Niech to już tak jest – mówi z rezygnacją. Tak zaczyna się fabularyzowany dokument opowiadający tragiczną historię posłanki SLD, która zastrzeliła się 25 kwietnia 2007 r. w swoim domu w Siemianowicach Śląskich. Autorami są dwaj dziennikarze – Sylwester Latkowski i Piotr Pytlakowski.

Wczoraj w Katowicach film miał swój przepremierowy pokaz. Autorzy tłumaczyli, że nie jest materiałem śledczym, nie ma być też melodramatem, ale uniwersalnym obrazem pokazującym splatające się losy osób, które w efekcie doprowadziły do tragedii.

Film
Mastercard OFF CAMERA: Kraków zalany słońcem i ciekawymi filmami
Film
Największe katastrofy finansowe Hollywood ostatnich miesięcy. Na liście gwiazdy
Film
Nieznane wywiady papieża Franciszka
Film
Bono gwiazdą Cannes. Na festiwalu odbędzie się premiera dokumentu o muzyku U2
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Film
Film o kocie, który ucieka po gigantycznej powodzi, podbił świat
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne