"Władcy umysłów" to adaptacja opowiadania Philipa K. Dicka.
Matt Damon gra Davida, młodego polityka z Nowego Jorku, z szansami na zdobycie fotela kongresmena. Na finiszu kampanii popełnia jednak gruby wizerunkowy błąd – daje się sfotografować na suto zakrapianej imprezie – i traci gwałtownie w sondażach. Poznaje wtedy śliczną tancerkę Elise. Zakochują się od pierwszego wejrzenia. Niespodziewanie w życie polityka ingerują tajemniczy agenci, którzy twierdzą, że związek z Davidem zaszkodzi Elise...
Dawno nie widziałem tak infantylnej fabuły, w której akcja sprowadza się do biegania po nowojorskich ulicach i otwierania na chybił trafił rozmaitych drzwi. W ten sposób twórcy chcieli pokazać zmagania się bohaterów z przeznaczeniem (!). Agenci są bowiem odpowiedzialni za kierowanie ludzkimi losami, a David nie chce się podporządkować ich decyzjom.