Harry Potter i insygnia śmierci: Potter się żegna

Po dziesięciu latach Potter, bohater pierwszego kinowego serialu i marketingowy fenomen, żegna się z widzami – pisze Rafał Świątek

Aktualizacja: 13.07.2011 18:14 Publikacja: 12.07.2011 19:32

Daniel Radcliffe za pierwszy film cyklu otrzymał 250 tys. funtów

Daniel Radcliffe za pierwszy film cyklu otrzymał 250 tys. funtów

Foto: east news/Warner

"To już koniec" obwieszczają plakaty reklamujące "Harry'ego Pottera i Insygnia Śmierci. Część 2". Kiedy brytyjsko-amerykańska produkcja za 250 milionów dolarów wejdzie w piątek na ekrany, nastąpi symboliczne zamknięcie epoki czarodzieja z Hogwartu. W ósmym, ostatnim, odcinku cyklu młody mag stanie do ostatecznej rozprawy z lordem Voldemortem. Dojdzie do wielkiej bitwy. Nie obędzie się bez ofiar.

Zobacz fotosy z filmu

Niezależnie od wyniku konfrontacji ze złem jedno jest pewne: Harry Potter zmienił nie tylko historię literatury, ale także kina. Jego perypetie z lat 2001 –2011 stały się filmową sagą wszech czasów, bijąc na głowę wyniki kasowe "Gwiezdnych wojen" i Bonda. Harry pewnie nie zgromadziłby ponad 6,3 miliarda dolarów na koncie, gdyby nie pomysł, na który nikt dotąd w Hollywood nie wpadł. Ekranizacje książek Joanne K. Rowling zamieniono w trwający dekadę serial. Potter walczył o widza metodami ściągniętymi z telewizji.

Przed pojawieniem się młodego maga na dużym ekranie dominowały trylogie. Jeśli powstawały dłuższe serie, jak "Piątek trzynastego" czy "Star Trek", zwykle sprowadzały się do kopiowania w nieskończoność pierwowzoru. A realizację kolejnych sequeli lub prequeli dzieliły lata świetlne. Dobrym przykładem są "Gwiezdne wojny". Pierwsze trzy części Lucas stworzył na przełomie lat 70. i 80. Potem wrócił do sagi dopiero w 1999 roku.

Tymczasem "Harry Potter" jest pierwszym tak długim cyklem, który kręcono w sposób ciągły, jak telewizyjny tasiemiec z klasyczną ekspozycją i bohaterami dorastającymi na oczach widzów. Pierwsze dwa filmy sagi są wstępem. Części od trzeciej do piątej – rozwinięciem. A począwszy od odsłony numer sześć, mamy do czynienia z zakończeniem.

Przygodom Harry'ego bliżej jednak do współczesnych seriali niż telenowel starego typu.

Fabuła cyklu stawała się bowiem coraz gęstsza. Mnożyły się wątki i postaci. W efekcie, począwszy od piątej części, ekranizacje losów Pottera przypominały seanse dla wtajemniczonych. Tylko zagorzali fani prozy Rowling mogli w pełni smakować filmowe adaptacje. Mugole gubili się w strumieniu zagmatwanych zdarzeń.

W podobny sposób narodził się fenomen "Lost: Zagubionych" (2004 –2010) J. J. Abramsa, który zmienił historię telewizji. To właśnie produkcja stacji ABC uświadomiła wszystkim, że najcenniejsze są programy, które można wielokrotnie oglądać – w całości lub na wyrywki – poszukując cytatów i nawiązań do religii, filozofii i popkultury. "Harry Potter" jest zbudowany wedle tego samego modelu. Pokolenie wychowane na jego przygodach z pewnością będzie wracać do filmów o Harrym nawet wiele lat po ich premierze. Jak do ukochanego serialu.

Potter pozostanie obiektem kultu także dlatego, że wciągu dekady stał się marką szacowaną na 15 miliardów dolarów. Tyle mniej więcej warte są prawa do książek i filmów, zyski ze sprzedaży gadżetów. Harry jest również bohaterem parku rozrywki zbudowanego za 300 milionów dolarów w Orlando. Odwiedzający go turyści mogą wypić kremowe piwo, zagrać w quidditcha lub zapisać się na lekcje do Hogwartu. Wygląda na to, że Disneylandom wyrosła mocna konkurencja.

Również sama Joanne K. Rowling potrafi podtrzymać zainteresowanie fanów. W przeciwieństwie do George'a Lucasa nie trwoni legendy swojej sagi. Licencji udziela ostrożnie, podsycając napięcie wokół Harry'ego.

W październiku otworzy stronę internetową pottermore.com (więcej Pottera), z której miłośnicy cyklu będą mogli ściągać e-booki, audiobooki, gry i filmy. W ten sposób Harry z kart powieści poprzez kino trafi do świata nowych mediów. Taką drogę musi przejść dziś każdy, kto chce zostać ikoną popkultury i gorącym znakiem towarowym w jednym.

Potter żegna się z kinem, ale pozostawia po sobie interesujące dziedzictwo. Jego panowanie zainspirowało powstanie przynajmniej tuzina ekranizacji książek z pogranicza science fiction, horroru i fantasy. W czasie gdy on zarabiał kolejne miliardy, na ekran trafiły m.in. "Opowieści z Narnii", "Złoty kompas" oraz "Eragon".

Żaden z tych filmów nie był wstanie konkurować z Harrym, choć każdy kusił podobną fabułą: przeciętny nastolatek – często z rozbitej rodziny – dzięki magicznym okolicznościom zyskiwał sławę i ratował ludzkość. Te bajki przekonywały młodych widzów, że powodzenie i popularność są na wyciągnięcie ręki. Ale tylko Harry uświadomił im, że przyspieszone dojrzewanie wiąże się z utratą najbliższych i cierpieniem. W tym sensie Harry też był wyjątkowy. Przez dziesięć lat udzielał swoim fanom mądrej, choć gorzkiej lekcji życia.

 

 

 

"To już koniec" obwieszczają plakaty reklamujące "Harry'ego Pottera i Insygnia Śmierci. Część 2". Kiedy brytyjsko-amerykańska produkcja za 250 milionów dolarów wejdzie w piątek na ekrany, nastąpi symboliczne zamknięcie epoki czarodzieja z Hogwartu. W ósmym, ostatnim, odcinku cyklu młody mag stanie do ostatecznej rozprawy z lordem Voldemortem. Dojdzie do wielkiej bitwy. Nie obędzie się bez ofiar.

Zobacz fotosy z filmu

Pozostało 92% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu