Ten rok bez wątpienia należy do Jasona Momoi, amerykańskiego aktora pochodzącego z Hawajów. Wiosną podbił serca telewizyjnej widowni jako Kahl Drogo, król dzikiego plemienia Dothraków, w superprodukcji HBO „Gra o tron". Teraz wciela się w legendarnego wojownika: na ekrany kin właśnie wchodzi „Conan Barbarzyńca 3D".
Momoa wydaje się stworzony do tego rodzaju ról. Ma doskonałe warunki fizyczne: prawie dwa metry wzrostu, imponującą muskulaturę i egzotyczną urodę po ojcu Hawajczyku. Nic dziwnego, że karierę zaczynał jako model. Ale poza ekranem, jak zapewnia, niewiele go łączy z osiłkiem, którego gra w filmach. Jest łagodny, dowcipny, no i ma też duszę poety. Na przedramieniu kazał sobie wytatuować cytat z „Paryskiego spleenu" Charlesa Baudelaire'a. W czasie naszej rozmowy, która odbyła się w Londynie przy okazji premiery „Gry o tron", gwiazdor dał się namówić na „recytację" tatuażu. W tłumaczeniu na język polski brzmi on tak: „Upijajcie się. Czym? Winem, poezją albo cnotą, wedle upodobania. Byle się upić."
Momoa przyznaje, że doskonale czuje się w rolach kostiumowych. Żartuje, że w „Conanie" szerokie ochraniacze na przedramionach były niezbędne, bo trzeba było zakryć tatuaże. – Kostium zawsze pomaga mi w pracy nad postacią – mówi. Nie boi się wyzwań. W „Grze o tron" musiał się nauczyć wymyślonego języka Dothraków. – Mam fotograficzną pamięć, wyćwiczyłem ją sobie w szkole, ściągając na klasówkach – wyjaśnia.
W „Conanie" po raz pierwszy zagrał główna rolę. Długo się do niej przygotowywał: ćwiczył podnoszenie ciężarów, trenował m.in. walkę na miecze. Mówi, że inspiracją był dla niego styl walki samurajów. Ale na planie zdarzały się też gorsze dni, opowiada. To dlatego, że miał strasznego pecha do koni i trafiał na wyjątkowo narowiste osobniki.
Aktor podkreśla, że nowy „Conan" nie jest remakiem słynnego filmu z lat 80. z Arnoldem Schwarzeneggerem w roli tytułowej. – To jest nowa, oryginalna opowieść nawiązująca do książek Roberta E. Howarda z lat 30. – dodaje. O swoim bohaterze mówi: – Conan to złodziej, awanturnik i spryciarz, czyli raczej antybohater, ale okoliczności tak się układają, że zostaje bohaterem...