Urok Złotej Żaby

19 lat, trzy miejsca, tysiące filmów i morze wzruszeń – to najkrótsza historia Festiwalu Sztuki Autorów Zdjęć Filmowych Plus Camerimage

Aktualizacja: 21.11.2011 08:21 Publikacja: 21.11.2011 07:05

Marek Żydowicz

Marek Żydowicz

Foto: Rzeczpospolita, Roman Bosiacki Roman Bosiacki

Zaczynało się skromnie. Kilka osób z toruńskiej fundacji Tumult kierowanych przez historyka sztuki Marka Żydowicza postanowiło zorganizować międzynarodową imprezę filmową. Na świecie odbywa się kilka tysięcy festiwali. Wielkie – w Cannes, Berlinie i Wenecji – zbierają najciekawsze filmy roku, inne poświęcone są określonym gatunkom: komedii, thrillerowi, jeszcze inne pokazują filmy o górach, morzu, sztuce, dzieciach, zwierzętach. Ale nie było w tamtym czasie imprezy honorującej pracę autorów zdjęć. Postanowili tę lukę wypełnić.

www.pluscamerimage.pl

Pierwszy festiwal Camerimage odbył się w 1993 roku. Ludzie kamery byli zachwyceni. Na kolejnych edycjach zjawiali się operatorzy z Polski i ze świata, laureaci Oscarów, legendy kina. Za nimi zaczęli przyjeżdżać reżyserzy. Dziś przyjaciółmi festiwalu są m.in. David Lynch i Peter Weir.

– Za każdym razem, gdy bierzemy do ręki kamerę, wyruszamy w egzotyczną podróż. I tęsknimy za miejscem, gdzie nasze drogi by się przecięły. Gdyby takiego miejsca nie było, musielibyśmy je stworzyć. Na szczęście ono jest tu, na Camerimage – mówił przed laty Vittorio Storaro, jeden z najlepszych europejskich autorów zdjęć.

Choć akurat do miejsca festiwal nie miał szczęścia. Stał się imprezą wędrującą. Z Torunia przeniósł się do Łodzi, od dwóch lat gości w Bydgoszczy.

– Zmieniamy siedzibę, gdy czujemy, że zagrożona jest nasza niezależność – mówi dyrektor Marek Żydowicz. – Nie zgodzimy się na naciski ze strony polityków, urzędów czy biznesmenów. Chcemy, by nasi partnerzy pozwolili nam realizować ambitny program. Od siebie dajemy bardzo dużo: dotacja, jaką dostaliśmy z Łodzi w ciągu sześciu lat, stanowiła zaledwie połowę zysku, jaki miasto miało podczas jednej edycji Plus Camerimage.

Żydowicz nie ukrywa, że ważna jest dla niego infrastruktura festiwalowa. Nawet w kinach z wielkimi salami zdarzają się brudne ekrany i źle ustawione światło, a dla imprezy dedykowanej autorom zdjęć filmowych jest to nie do przyjęcia. W Bygdoszczy brakuje też centrum festiwalowego, które spełniałoby wszystkie nasze potrzeby. Opera Nova to nowoczesny budynek, zbudowany wedle najlepszych projektów, ale tak jak większość budynków XX wieku zaprojektowany w jednym konkretnym celu – w tym przypadku na potrzeby opery. Zaadaptowanie tej przestrzeni na potrzeby festiwalu filmowego, który trwa tydzień, po kilkanaście godzin dziennie, jest więc możliwe przede wszystkim dzięki wytężonej pracy sztabu ludzi, w tym wielkiej pomocy pracowników Opery Nova.

Tak ogromna impreza jak Plus Camerimage potrzebuje obiektu wielofunkcyjnego, skonstruowanego na potrzeby imprez wszelakiego sortu. Przykładem takiego budynku jest projekt Centrum Festiwalowego autorstwa Franka Gehry'ego, który mamy nadzieję doprowadzić kiedyś do finalizacji. Na razie jednak Opera Nova jest najlepszym tego typu obiektem w całej Polsce. Uzyskał bardzo wysoką ocenę jako jedna z najciekawszych inwestycji europejskich w dziedzinie kultury, więc mamy potencjalnych partnerów biznesowych. Rozmowy w Bydgoszczy wyglądały interesująco. Wszystko będzie zależało od odwagi władz miasta. Głęboko wierzę, że takie centrum wzbogaciłoby wizerunek miasta, tak jak Muzeum Guggenheima zmieniło obraz Bilbao. Ale zobaczymy.

XIX edycja Plus Camerimage startuje w Bydgoszczy 26 listopada. O Złotą Żabę będzie walczyło 15 operatorów, autorów zdjęć do znakomitych filmów.

– Konkurs główny budujemy przez cały rok, we współpracy z filmowcami i krytykami – mówi Żydowicz. – Ale nie ukrywam, że to mój subiektywny wybór.

„Coriolanus" Ralpha Fiennesa, „W ciemności" Agnieszki Holland, „Człowiek z Hawru" Akiego Kaurismakiego, „Melancholia" Larsa von Triera, „Młyn i krzyż" Lecha Majewskiego, „Rozstanie" Asghara Farhadiego, „Nie ma tego złego" Mikkela Muncha-Falsa, „Nagroda" Pauli Markovitch, „Róża" Wojciecha Smarzowskiego, „Wstyd" Steve'a McQueena, „Trzy" Toma Tykwera, „Szpieg" Tomasa Alfredsona, „Drzewo życia" Terrence'a Malicka, „Musimy porozmawiać o Kevinie" Lynne Ramsay, „Wichrowe wzgórza" Andrei Arnold. Konkursowe tytuły mówią same za siebie. Uczta dla kinomanów.

Na stałe do programu festiwalu wszedł też przegląd filmów polskich. – To doskonała promocja, staramy się zarazić świat miłością do naszej sztuki – twierdzi Marek Żydowicz. – A jednocześnie chcemy, by polscy twórcy usłyszeli rzetelne uwagi od znakomitych fachowców zasiadających w jury.

W tym roku gremium obradujące pod przewodnictwem twórcy „Upadku" Joela Schumachera oceni osiem filmów: „Czarny Czwartek" Antoniego Krauzego, „Wymyk" Grega Zglińskiego, „Daas" Adriana Panka, „Lęk wysokości" Bartosza Konopki, „Joannę" Feliksa Falka, „Kreta" Rafaela Lewandowskiego, „Ki" Leszka Dawida i „Salę samobójców" Jana Komasy.

Przed kilkoma laty organizatorzy włączyli do programu konkursy filmów dokumentalnych – krótkich i długometrażowych.

– Od początku, gdy rodziło się cinema vérité, rozwijał się też nurt dokumentu kreacyjnego – mówi Marek Żydowicz. – Powstało pytanie, czy dokument to tylko rejestracja rzeczywistości, czy można w nim uciec od subiektywizmu czy nie? I jaką rolę odgrywa obraz? Nasze cykle dokumentalne tworzymy pod hasłem „Obraz świata. Świat w obrazach". Zrozumieliśmy, że trzeba odróżnić dokumenty wyłącznie rejestrujące rzeczywistość od tych, których twórcy dzięki pracy kamery, wyborowi ujęć i montażowi stają się cichym komentatorem świata.

Dzisiaj obie sekcje dokumentalne są pasjonujące.

Konkurs Etiud Studenckich jest tradycją Camerimage. Na dojrzałych operatorów czekają tu Żaby, na artystów będących na początku drogi zawodowej – Kijanki. Ale od roku program festiwalu wzbogacił się jeszcze o konkursy debiutów – operatorskich i reżyserskich.

– Formuła festiwalu potrzebowała odświeżenia – wyjaśnia Żydowicz. – Postawiliśmy więc na artystów wchodzących dopiero w świat sztuki. Po roku te sekcje są ogromnie popularne. Debiutanci z wielką radością przyjeżdżają spotkać się z widzami. W każdej sekcji prezentujemy po dziesięć tytułów. Moglibyśmy więcej, gdyby było więcej sal kinowych.

Dużym zainteresowaniem cieszy się przegląd wideoklipów.

– Przyjeżdżają do nas wybitni twórcy, jak choćby Andy Morahan, który w tym roku odbiera nagrodę – mówi Żydowicz. – Wróżę tej sekcji wielką przyszłość. To ogromne wyzwanie, by w krótkiej formie opowiedzieć całą historię. Kiedyś może sami porwiemy się na eksperyment: zorganizujemy warsztat, na którym kilka zespołów stworzy wideoklip do tego samego utworu.

Dopiero po raz drugi odbywa się też konkurs „Fundusze europejskie w kadrze". Promując ideę funduszy unijnych, realizuje się w Polsce wiele spotów reklamowych. Dlatego organizatorzy Plus Camerimage pytają: Jaką jakość artystyczną mają te spoty?

– Nasz pomysł spodobał się komisarzom unijnym, być może od przyszłego roku konkurs stanie się międzynarodowy – mówi dyrektor imprezy. – Już teraz dysponenci środków na programy unijne, którzy co roku spotykają się na Majorce, postanowili przenieść się do Bydgoszczy.

Plus Camerimage to jednak nie tylko konkursy i przeglądy, lecz również spotkania mistrzów i studentów, nocne, niekończące się dyskusje o kinie. I warsztaty. W tym roku prowadzą je m.in. Andrzej Wajda, Albert Maysles, Wojciech Marczewski, Volker Schloendorff, Jerzy Zieliński, Zbigniew Libera. Będą też warsztaty ARRI i Panavision, seminaria o postprodukcji, efektach specjalnych i wideoklipach.

W nowej sekcji talent demo studenci szkół filmowych zaprezentują prace wybitnym ekspertom, m.in. Dante Spinottiemu, Johnowi Seale'owi czy Halowi Hartleyowi.

Razem z gildiami operatorów organizatorzy przygotowali cykl seminariów na temat pracy za kamerą. Niemieckie Stowarzyszenie Operatorów bvk zaprasza na panel o prawnych aspektach współuczestnictwa w przemyśle audiowizualnym. Amerykanie proponują specjalistyczną dyskusję poświęconą zdjęciom z kamer jednochipowych. Będzie też spotkanie z Sheilą Curran Bernard, autorką książki „Film dokumentalny. Kreatywne opowiadanie".

O swojej pracy opowiedzą twórcy „Sali samobójców". Ciekawie zapowiada się forum prawnicze „X Muza a Temida". A trzeba jeszcze wspomnieć o wystawie plakatów do filmów ze szkoły Wajdy i o spotkaniach z gośćmi specjalnymi. Organizatorzy mówią, że dokonali w tym roku rewolucji w promocji festiwalu.

– Mamy bardzo dobrych patronów medialnych – chwali się Marek Żydowicz. – Zdobyliśmy też partnera korporacyjnego w postaci Telewizji Polskiej. Plus Camerimage będzie obecny we wszystkich serwisach informacyjnych telewizji publicznej. Dzięki Plusowi stał się powszechny w Internecie. Część relacji z warsztatów czy seminariów będzie można oglądać na tabletach i w smartfonach.

Zaczynało się skromnie. Kilka osób z toruńskiej fundacji Tumult kierowanych przez historyka sztuki Marka Żydowicza postanowiło zorganizować międzynarodową imprezę filmową. Na świecie odbywa się kilka tysięcy festiwali. Wielkie – w Cannes, Berlinie i Wenecji – zbierają najciekawsze filmy roku, inne poświęcone są określonym gatunkom: komedii, thrillerowi, jeszcze inne pokazują filmy o górach, morzu, sztuce, dzieciach, zwierzętach. Ale nie było w tamtym czasie imprezy honorującej pracę autorów zdjęć. Postanowili tę lukę wypełnić.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Film
„Fenicki układ” Wesa Andersona: Multimilioner walczy o przyszłość
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Film
Hermanis piętnuje źródło rosyjskiego faszyzmu u Dostojewskiego. Pisarz jako kibol
Film
Polskie dokumentalistki triumfują na Krakowskim Festiwalu Filmowym
Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta