Przypominając jakością produkcji porządny amerykański film, ma przy tym słowiańską wartość dodaną, wzmocnioną przez łódzką szkołę filmową ze słynnym moralnym niepokojem w tle i Kieślowskim na pierwszym planie (Greg Zgliński studiował w Łodzi pod kierunkiem naszego mistrza filmu). W połączeniu ze szwajcarskim dystansem (drugie obywatelstwo Grega) daje to świetny filmowy koktajl – wstrząśnięty, ale nie zmieszany.
Tomasz Kozłowski, doktor nauk prawnych
Czytaj więcej w Kulturze Liberalnej