Pochodzący z Ghany Annan opowiada o swoich korzeniach i jednej ze szkolnych lekcji, którą zapamiętał na cale życie.
- Nasz nauczyciel pewnego dnia powiesił na ścianie płachtę białego papieru z malutką czarną kropką w rogu - wspomina.- Na pytanie, co uczniowie widzą, zgodnie odpowiedzieli, że czarną kropkę. A on powiedział: „Nikt z was nie zauważył wielkiej białej płachty. Dostrzegliście tylko małą kropkę. To niewłaściwe podejście. Nie skupiajcie się na tym, co złe. Starajcie się dostrzec dobro w otaczającym świecie". Tę lekcję zapamiętałem na całe życie.
Wyjechał do USA, a potem do Genewy. O pierwszych amerykańskich doświadczeniach opowiada banalnie:
- Przyjechałem z kraju, w którym ludzie mieli wysokie poczucie własnej wartości. W Stanach po raz pierwszy zetknąłem się z rasizmem. Byłem zaskoczony. Jako czarny człowiek natychmiast zostałem wciągnięty w walkę rasową. Czy mi się to podobało, czy nie.
Chciałem ostrzyc włosy. Wszedłem do pierwszego z brzegu zakładu fryzjerskiego, a tam powiedziano mi: „Nie strzyżemy czarnych". Tego się nie spodziewałem.