Dzieci jak dzikie bestie

Janos Szasz zekranizował wstrząsającą węgierską powieść o chłopcach próbujących przetrwać wojnę. „Duży zeszyt" od piątku na ekranach - pisze Barbara Hollender.

Aktualizacja: 08.11.2014 16:24 Publikacja: 03.11.2014 13:27

András i László Gyémánt zdumiewają aktorską dojrzałością

András i László Gyémánt zdumiewają aktorską dojrzałością

Foto: źródło: Aurora Films

– To nie jest film o wojnie – mówi Janos Szasz. – To opowieść o tym, jak wojenna trauma niszczy psychikę człowieka, zwłaszcza dziecka.

Agota Kristof wyemigrowała z Węgier po upadku powstania 1956 roku. Miała wtedy 21 lat. Mieszkała w Szwajcarii, pisała po francusku. Jej debiutancką książką, wydaną w 1982 roku, był właśnie „Duży zeszyt",  przetłumaczony na 30 języków.

– To fantastyczny materiał – twierdzi reżyser. – Przymierzali się do niego Agnieszka Holland i Thomas Vinterberg. Ja myślałem o tym filmie kilkanaście lat. Najtrudniejsza decyzja wiązała się z tym, jak pokazać gwałt, przemoc, tortury, śmierć.

Bracia bliźniacy w czasie II wojny światowej trafiają na wieś, do babki – wiedźmy i alkoholiczki. Muszą się zmierzyć z otaczającą ich brutalnością. Matka mówi im: „Nigdy nie przestańcie się uczyć" i „Musicie przeżyć".

Chłopcy robią wszystko, by uodpornić się na ból fizyczny i psychiczny. Wymierzają sobie kary, chłoszczą się nawzajem i głodzą. To ich sposób na przetrwanie. Inaczej nie znieśliby okupacji, opuszczenia przez matkę, widoku obozu koncentracyjnego zbudowanego tuż obok domu ich babki, gwałtów dokonywanych przez rosyjskich „wyzwolicieli".

Szasz obserwuje, jak dzieci zamieniają się w bestie, które potrafią nawet zabić. Ale śledzi też to, co w nich pozostaje czyste: rodzące się przywiązanie do babki, lojalność wobec ludzi, którzy są im bliscy.

„Duży zeszyt" to również studium relacji braci bliźniaków. – Oni mają dwa ciała, ale jedną duszę –  mówi reżyser. Ich dojrzewanie wymaga, by nauczyli się żyć osobno.

Szasz wiele zawdzięcza młodym odtwórcom głównych ról. Znalazł swoich bliźniaków na prowincji, w najbiedniejszej części Węgier.

– András i László Gyémánt wychowywali się bez ojca, za którym bardzo tęsknili, mieli bardzo trudne życie – opowiada Szasz. – Choć żyją w innych czasach, też często musieli walczyć o przetrwanie. Też starali się stwardnieć, żeby dać sobie radę z życiem. W tym filmie odnaleźli wiele swoich rozterek emocjonalnych.

Reżyser nie ukrywa, że „Duży zeszyt" był traumatyczny także dla niego samego. Rodzice Szasza, węgierscy Żydzi, przetrwali Holokaust. – Zastanawiałem się, przez co przeszli – mówi – ile upokorzeń musieli znieść i co czuli w czasach, kiedy każdy ich dzień mógł być ostatnim.

„Duży zeszyt" ma sceny nieprzekonujące, schematyczne i przerysowane. Wiejski nazista okazuje się pederastą, Rosjanie to wyłącznie gwałciciele i barbarzyńcy. Ale są  wątki bardzo ciekawe, jak choćby świetnie naszkicowana, wzruszająca historia relacji małych bohaterów z babką czy przyjaźń z wiejską dziewczynką. Szasz próbuje pokazać, jak w nieludzkich czasach wyrodnieje psychika tracącego niewinność dziecka i jakie tęsknoty w nim mimo wszystko zostają.

Nie bez powodu „Duży notes" zyskał etykietę węgierskiej „Białej wstążki", bo odniesienia do znakomitego filmu Michaela Hanekego same się nasuwają.

Film
Nie żyje Loretta Swit, major "Gorące Wargi" z serialu "M*A*S*H"
Materiał Promocyjny
BIO_REACTION 2025
Film
Cannes 2025: Złota Palma dla irańskiego dysydenta
Film
Krakowski Festiwal Filmowy będzie w tym roku pełen hitów
Film
Festiwal w Cannes i zaskakujące opowieści o rodzinie
Materiał Promocyjny
Edycja marzeń, czyli realme inspirowany Formułą 1
Patronat Rzeczpospolitej
Największe kino plenerowe w Polsce powraca!