1/3 żywności produkowanej w Wielkiej Brytanii nigdy nie zostaje spożyta, choć jej kupowanie nie jest małym wydatkiem w budżecie obywateli tego państwa. Rocznie każda brytyjska rodzina wyrzuca do kosza żywność o wartości około 700 funtów.
Wielopaki i promocje sprawiają, że przesadzamy z zakupami – co tydzień wyrzucamy tyle, ile zjadamy przez cały dzień.
– Ludzie są przerażeni, gdy ktoś wyrzuca ich żywność, którą właśnie zakupili – zauważa Hugh Fearnley-Whittingstall, kucharz i prezenter telewizyjny, który przeprowadził w supermarkecie eksperyment prosząc klientów opuszczających sklep o wyrzucanie do śmieci kilku procent zakupionej żywności. – Potem, w domu, już nie mają takich skrupułów.
Nawiązał kontakt z 50. rolnikami zaopatrującymi największe brytyjskie supermarkety – większość nie chciała rozmawiać przed kamerą – by nie konfliktować się z supermarketami.
Prawie wszystkie warzywa i owoce trafiające do sklepów muszą mieć ściśle określone wymiary – reszta w najlepszym razie idzie na paszę, choć nie są wcale gorszej jakości niż te akceptowane. To także potężne marnotrawstwo, tym bardziej, że wielu Brytyjczyków nie żyje w dobrobycie. Hugh Fearnley-Whittingstall wypowiada walkę, która ma na celu zmianę sposobu myślenia o odpadach, a w konsekwencji zmniejszenie ich generowania.