Masowa ucieczka na rynki wschodzące

Coraz więcej inwestorów wierzy w siłę rynków wschodzących. Uciekają tam z przeżywających spowolnienie gospodarcze krajów rozwiniętych. Niestety, warszawska giełda nie należy do ulubionych miejsc lokowania oszczędności

Publikacja: 31.12.2007 03:12

Masowa ucieczka na rynki wschodzące

Foto: Rzeczpospolita

Przed trwającą na rynkach finansowych burzą inwestorzy giełdowi z całego świata coraz chętniej chowają się w miejscach, które niedawno były uznawane za wyjątkowo niebezpieczne – na rynkach wschodzących.

Z danych bostońskiej firmy Emerging Portfolio Fund Research, śledzącej stan aktywów funduszy inwestycyjnych na świecie, wynika, że do akcyjnych funduszy emerging markets napłynęła w 2007 r. rekordowa kwota 41 mld dolarów netto, niemal dwukrotnie więcej niż w poprzednich dwóch latach. Ponad połowa z tej puli została wpłacona w czwartym kwartale, czyli w okresie największych zawirowań na rynkach. Jednocześnie w 2007 r. z funduszy rynków rozwiniętych – głównie Japonii i Europy Zachodniej – zostało wycofanych aż 51 mld dolarów netto.

– W przeszłości wszelkie problemy amerykańskiej gospodarki powodowały wycofywanie się inwestorów z ryzykownych miejsc, takich jak rynki wschodzące. Tym razem jest inaczej – zauważa Arjun Divecha, zarządzający w amerykańskiej instytucji asset managament GMO. Nic dziwnego. Giełdy rynków wschodzących przynosiły w minionych pięciu latach ogromne, dwucyfrowe zyski. Tylko w 2007 r. w Rosji, Brazylii, Chinach moża było pomnożyć majątek o od 20 do ponad 40 proc.

Są to kraje posiadające wciąż niski dochód narodowy, ale jednocześnie odnotowujące bardzo szybki jego wzrost. To dzięki takim rynkom wzrost gospodarczy na świecie ma się według wszelkich prognoz utrzymać powyżej 4 proc., mimo znacznego spowolnienia w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej.

Wielu analityków uważa, że wzrost na giełdach rynków wschodzących nie załamie się, choć zapewne nie będzie już tak imponujący jak w ostatnich latach. Ale dobrze słyszalne są głosy nawołujące do ostrożności. – Tak naprawdę odporność rynków wschodzących będzie przetestowana dopiero w 2008 r. – wskazywał w wypowiedzi dla „Financial Times” analityk Deutsche Bank Marc Balston.

Powodem niepewności jest nie tylko odpowiedź na pytanie, na ile gospodarki krajów rozwijających się mogą ucierpieć w wyniku kryzysu w USA, ale także wycena akcji spółek w tych krajach. W wielu przypadkach ich ceny są bardzo wysokie. Dlatego nie wszystkie rynki wschodzące uważa się jako raj na ziemi.

Już w minionym roku widać było, że inwestorzy z większą rezerwą podchodzą do Europy Środkowej. Warszawski WIG20 po raz pierwszy od kilku lat zakończył rok z mniejszym wzrostem niż Dow Jones. Budapeszteński BUX wypadł równie słabo. Tylko praski PX zanotował dwucyfrowy wzrost, ale daleko mu do wyników wskaźników w Moskwie czy Sao Paulo.

Z ankiety przeprowadzonej w grudniu przez Merrill Lynch wśród zarządzających funduszami rynków wschodzących wynika, że tzw. Europa wschodząca – wraz z Bliskim Wschodem i Afryką – należą obecnie do najmniej preferowanych regionów. Potwierdzają to dane EPFR. Fundusze dedykowane krajom EMEA (od ang. Europe, Middle East, Africa) zanotowały w 2007 r. odpływ pieniędzy w wysokości miliarda dolarów netto.

Coraz szerszym łukiem inwestorzy będą omijać również Chiny i Indie. Niektórzy analitycy wskazują, że chińskie spółki są wycenione tak wysoko, iż ich kursy niechybnie czeka załamanie. Tak twierdzi na przykład Antoine van Agtmael z Emerging Markets Management, człowiek, który w 1980 r. ukuł określenie rynki wschodzące. Ze wspomnianej ankiety Merrill Lynch wynika, że Chiny i Indie są krajami najmniej preferowanymi przez zarządzających. Ale paradoksalnie Azja została wybrana jako jeden z najlepszych regionów, m.in. dzięki lepszym perspektywom zarobków w Indonezji czy Tajlandii.Bardzo często pojawiają się opinie, że dobrym schronieniem przed zawirowaniami na świecie będą Rosja i Brazylia. Oba te kraje przeżywają boom konsumpcyjny.

Poza tym rosyjskiej giełdzie pomagać będą rosnące ceny ropy, które wspierają notowania koncernów energetycznych. Marcowe wybory prezydenckie zakończą natomiast okres politycznej niepewności w tym kraju. Już można odnotować, że inwestorzy dostrzegają potencjał obu rynków. Napływ pieniędzy do funduszy dedykowanych wyłącznie Brazylii wyniósł w 2007 r. 4,4 mld dolarów netto, do funduszy lokujących oszczędności klientów wyłącznie w Rosji – 1,2 mld dolarów.

Przed trwającą na rynkach finansowych burzą inwestorzy giełdowi z całego świata coraz chętniej chowają się w miejscach, które niedawno były uznawane za wyjątkowo niebezpieczne – na rynkach wschodzących.

Z danych bostońskiej firmy Emerging Portfolio Fund Research, śledzącej stan aktywów funduszy inwestycyjnych na świecie, wynika, że do akcyjnych funduszy emerging markets napłynęła w 2007 r. rekordowa kwota 41 mld dolarów netto, niemal dwukrotnie więcej niż w poprzednich dwóch latach. Ponad połowa z tej puli została wpłacona w czwartym kwartale, czyli w okresie największych zawirowań na rynkach. Jednocześnie w 2007 r. z funduszy rynków rozwiniętych – głównie Japonii i Europy Zachodniej – zostało wycofanych aż 51 mld dolarów netto.

Pozostało 82% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy