Jak podaje Międzynarodowa Agencja Energii, 14 proc. energii w Unii Europejskiej zużywane jest na oświetlenie, a globalnie 19 proc. Z kolei według GUS polskie gospodarstwa domowe ponad 70 proc. energii zużywają na ogrzewanie.
Oświetlenie ma na tym tle mniejsze znaczenie, co nie znaczy, że nie warto energii oszczędzać. Żarówka starego typu tylko 5 proc. zużywanej energii przetwarza na światło, reszta to ciepło. Dlatego przy takich różnicach zwłaszcza w przypadku dużych obiektów, jak biura, urzędy czy sklepy, przekłada się to na większe koszty choćby funkcjonowania klimatyzacji, która przy takim źródle ciepła pochłania więcej energii.
– Nawet 2/3 wszystkich instalacji oświetleniowych w Unii Europejskiej opiera się na przestarzałych systemach opracowanych jeszcze przed 1970 r. – mówi Beata Ptaszyńska-Jedynak, rzecznik Philips Polska, który w naszym kraju produkuje nie tylko sprzęt elektroniczny, ale także energooszczędne żarówki. Jak podaje firma, w Polsce, Belgii, Holandii, Wielkiej Brytanii są one znacznie mniej popularne niż w Niemczech, Hiszpanii czy Włoszech. Choć są droższe, zużywają prawie pięć razy mniej energii niż tradycyjne, są też trwalsze. – Obniżenie zużycia energii elektrycznej o 40 proc. w obecnych systemach oświetleniowych da w skali globalnej oszczędności rzędu 106 mld euro – dodaje Beata Ptaszyńska-Jedynak. W Europie oszczędności mogłyby wynieść 24 mld euro, co daje 355 mln baryłek ropy czy roczną produkcję 120 średniej wielkości elektrowni. Dlatego oszczędność energii to konieczność – Australia od 2010 r. będzie wycofywać żarówki starego typu.