Urząd Komunikacji Elektronicznej szacuje‚ że w ubiegłym roku 8 mln Polaków korzystało z usług transmisji danych w sieciach komórkowych. Dla większości z nich to incydent‚ ale rośnie także grupa regularnych użytkowników.
– W Polsce w dalszym ciągu panuje głód podstawowego dostępu do Internetu‚ dlatego właśnie to ta podstawowa usługa cieszy się największą popularnością – mówi Marcin Zych z Ericssona. Dzięki wejściu do użytku tzw. technologii trzeciej generacji komfort korzystania z bezprzewodowego Internetu przypomina jakość usług stacjonarnych. Korzysta z niego obecnie 1‚2 – 1‚5 mln osób. Część z nich podpisuje z operatorami umowy abonamentowe‚ część korzysta z usług przedpłacanych, podobnie jak z telefonów na kartę. W połowie roku na rynek z agresywną ofertą weszła sieć komórkowa Play. Z liczbą blisko 20 tys. klientów nie liczy się jeszcze na rynku‚ ale szybko powiększa bazę abonentów. W efekcie rośnie wielkość danych‚ jakie codziennie muszą przetransferować sieci komórkowe; według badań Ericssona między 8 a 40 razy w zależności od lokalizacji (specjaliści zaznaczają‚ że inna metodologia pomiarów może dawać odmienne wyniki). Operatorzy na gwałt muszą rozbudowywać sieci‚ aby sprostać rosnącemu apetytowi użytkowników na transmisję danych
– Sieci operatorskie są aktualnie bardzo intensywnie modernizowane. Dotychczasowe wąskie gardło pomiędzy terminalem użytkownika a nadajnikiem‚ dzięki technologii 3G/HSPA‚ zostało usunięte. Teraz problemem jest jednak system transmisji dostępowej – mówi Marcin Zych. Kiedy kilka lat temu operatorzy rozpoczęli budowę szybkich sieci transmisji danych UMTS, podłączali nadajniki do sieci szkieletowej łączami o przepustowości 2 Mb/s. Kiedy stacje bazowe (tzw. NodeB) zaczęły przyjmować komercyjny ruch od abonentów, tę przepustowość podwojono. Dzisiaj jedną stację obsługują trzy, cztery łącza 2Mb/s (tzw. E1). Po modernizacji – jaką prowadzą obecnie operatorzy – ich liczba dochodzi do 15 – 16‚ czyli ok. 30 Mb/s przepustowości na jedną stację. Żaden operator nie przyzna oficjalnie‚ że cokolwiek może być nie tak z wydajnością ich sieci‚ ale nieoficjalnie wiadomo‚ że wszyscy szukają sposobów na powiększenie pojemności sieci szkieletowej.
– W Polsce nadajniki podłączane są głównie liniami radiowymi. Operatorzy starają się wycisnąć z nich, ile się da‚ bo nie za bardzo widzą alternatywę. Wszystkim marzy się powszechny dostęp światłowodowy‚ ale takiej infrastruktury po prostu brakuje – mówi przedstawiciel jednego z dostawców sprzętu telekomunikacyjnego. Mimo to operatorzy komórkowi wykupują dostępną infrastrukturę światłowodową‚ żeby – jeżeli nawet nie podłączać stacji bazowych – chociaż zwiększyć przepustowość sieci szkieletowej. Operatorzy na coraz większą skalę zaczynają budować własne linie światłowodowe.
– Należy pamiętać‚ że technika internetowa ze względu na swoją otwartość zawsze będzie doprowadzała do powstawania wąskich gardeł: ulepszenie możliwości transmisji danych natychmiast skutkuje pojawianiem się nowych aplikacji wykorzystujących te dodatkowe pasmo. Tak więc operatorzy wydają się być skazani na konieczność stałej rozbudowy sieci dostępowej i agregacyjnej – twierdzi Rafał Sobiczewski z Alcatela-Lucenta. Dla producentów sprzętu to pomyślne zrządzenie losu‚ dzięki któremu mogą liczyć na nieustający strumień pieniędzy od operatorów. Roczna wartość dostaw sprzętu dla polskich sieci komórkowych szacowana jest na około 3 – 4 mld zł. Po budowie sieci GSM‚ dostawcy zaczęli dostarczać operatorom sprzęt i narzędzia informatyczne do kolejnych mutacji standardu 3G. Dzisiaj utwierdzają operatorów‚ że za dwa, trzy lata będą musieli rozpocząć budowę sieci nowej generacji LTE‚ które umożliwiają transfer danych z prędkością 50 – 100 Mb/s. Jeżeli abonentom uda się skonsumować przepustowość nowej technologii‚ to sieci szkieletowe operatorów komórkowych znowu zaczną niebezpiecznie trzeszczeć.