Na otwarciu dzisiejszych notowań główne indeksy warszawskiej giełdy lekko zniżkowały. W pół godziny po rozpoczęciu notowań WIG tracił 0,9, a WIG20 1 proc. Polscy inwestorzy okazali się odporni na doniesienia z USA, gdzie wczoraj giełdy zniżkowały znacznie mocniej. Indeks Dow Jones spadł o 3,2 proc., a S&P o 4 proc. Nic jednak nie jest jeszcze przesądzone, a cały świat wstrzymuje oddech i czeka w jakiej kondycji wyjdą z finansowej zawieruchy banki na całym świecie. Również w Polsce.
- Lokalna względna siła naszego indeksu względem notowań w USA wynika z przekonania że gorzej już być nie może – napisali w porannym komentarzu analitycy ING Securities. Wedle nich analiza techniczna kursu akcji daje sygnał o możliwości wzrostów kursu akcji. Spekulacyjny kapitał zaś spodziewa się, że indeksy giełd i ceny akcji osiągnę wkrótce dno bessy. Optymistycznie wyglądają notowania na innych europejskich parkietach, gdzie indeksy nawet – nieznacznie – rosną. To efekt zapowiedzi cięcia stóp procentowych w Eurolandzie, jakie na listopad zapowiedział Jean-Claude Trichet, szef Europejskiego Banku Centralnego. W USA wciąż rozstrzyga się jednak sprawa ratunkowego planu Paulsona dla sektora bankowego. Wczoraj jego zmodyfikowaną wersję zatwierdził Senat, dzisiaj przegłosuje ją izba reprezentantów. Czy w najbliższych dniach może to wpłynąć na warszawski parkiet?
- Przyznam, że nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. To czysta psychologia. Rynek jest bardzo nerwowy. Wartości indeksów zmieniają się gwałtownie w ciągu dnia notowań. Bieżących nastrojów inwestorów możemy się tylko domyślać – mówi w rozmowie z Rp.pl Michał Janik, analityk domu maklerskiego PKO BP. Według niego informacje napływające z funduszy inwestycyjnych nie napawają do optymizmu. Ten segment inwestorów dotknęło nie tylko wycofywanie wkładów przez klientów, ale również ogólne zła atmosfera na rynku finansowym, która utrudnia pozyskanie kapitału.
- Byliśmy na ukończeniu rozmów z inwestorem finansowym, który był już praktycznie zdecydowany na wejście w spółkę. Od dziesięciu dni jego pracownicy nie dają znaku życia, kiedy staramy się ustalić termin podpisania umowy. Wszyscy wstrzymali oddech i czekają na rozwój sytuacji – mówi pragnący zachować anonimowość przedstawiciel jednej z polskich spółek technologicznych. Według niego (a potwierdzają to także inne źródła) firmy inwestycyjne są w dużym kłopocie, bowiem bardzo trudno jest obecnie o refinansowanie inwestycji przez banki. To może się przełożyć na sytuację na światowych giełda i na warszawskim parkiecie.
- Giełdą rządzi teraz strach inwestorów. Wszyscy boją się dalszych mocnych spadków. Informacje ze notowanych spółek nie mają większego znaczenia, ponieważ wszyscy wsłuchują się, co się stanie za granicą – mówi Sebastian Buczek, szef TFI Quercus. Jego zdaniem inwestorzy zastanawiają się, czy i kiedy kryzys sektora nieruchomości i finansowego przeniesie się na inne gałęzie gospodarki. To może pogorszyć wyniki finansowe giełdowych spółek i dać kolejny impuls do spadku notowań.