Odcinanie złotych spadochronów

Obecny kryzys finansowy ukróci hojność firm wobec ich prezesów. Na pierwszy ogień pójdą sowite odprawy, tzw. złote spadochrony, na które często mogą też liczyć szefowie dużych polskich firm

Publikacja: 08.10.2008 05:04

Rekordowe odprawy dla szefów

Rekordowe odprawy dla szefów

Foto: Rzeczpospolita

3,7 miliona euro to duże pieniądze, ale Axel Miller, żegnając się przed kilkoma dniami z posadą szefa francusko-belgijskiego banku Dexia, zapowiedział, że nie wystąpi po odprawę zapisaną w jego kontrakcie menedżerskim. Byłoby to zresztą trudne, bo rząd Francji, który wspólnie z władzami Belgii i Luksemburga uratował bank przed bankructwem, naciskał na pozbawienie Millera prawa do złotego spadochronu.

Z hojnej odprawy zrezygnował też Alan Fishman, który tylko przez kilka tygodni zajmował fotel prezesa Washington Mutual, upadłego giganta bankowości detalicznej w USA przejmowanego przez JP Morgan Chase. Miał prawo do 6 mln dolarów na pożegnanie, ale zapowiedział, że ich nie weźmie. Nie wiadomo jednak, czy odda 7,5 mln USD bonusu, który dostał na powitanie.

Z odprawami, a nawet bonusami za poprzednie lata, będzie musiała się pożegnać część kolegów Fishmana z zagrożonych upadłością firm, które skorzystają z rządowego pakietu pomocy, czyli planu Paulsona. Plan przewiduje, że państwowy akcjonariusz może domagać się zwrotu bonusów wypłaconych a konto niezrealizowanych zysków.

[srodtytul]Rynek za mało otwarty[/srodtytul]

Kryzys finansowy sprawił, że wysokie wynagrodzenia szefów firm, a zwłaszcza złote spadochrony, czyli wysokie odprawy na pożegnanie, ponownie znalazły się w centrum zainteresowania mediów i polityków. Jak jednak ocenia prof. Wojciech Gasparski, dyrektor Centrum Etyki Biznesu, cedowanie kwestii wynagrodzeń na państwowych kapłanów etyki zwykle źle się kończy. Jego zdaniem astronomiczne wynagrodzenia zarządów części firm to efekt nie nadmiaru, a niedostatku otwartości rynku. – Tak naprawdę w korporacjach na najwyższym szczeblu mamy do czynienia z karuzelą stanowisk dostępną dla wybranych osób – ocenia szef CEB.W Polsce wysokość odpraw dla odchodzących szefów wydaje się umiarkowana w porównaniu ze światowymi stawkami. Kwoty sięgające 5 – 6 mln złotych, które inkasowali na pożegnanie członkowie zarządów dużych banków (m.in. BZ WBK, BPH czy BRE) czy TP SA robią jednak wrażenie.

Jeszcze większe emocje wywołują wysokie odprawy dla szefów spółek z udziałem Skarbu Państwa. Nawet jeśli nie są wypłacone. Tak jak ponad 6 mln zł odprawy, których domagał się Jacek Walczykowski kierujący przez kilkanaście dni 2004 roku Orlenem. W 2007 r. sąd arbitrażowy oddalił jego żądanie.

Roman Wojtala, prezes firmy doradztwa personalnego Astroman, ocenia, że to raczej zarządy spółek Skarbu Państwa, a nie dużych międzynarodowych korporacji, dostają na pożegnanie złote spadochrony.

Prywatne firmy coraz częściej wpisują w umowy z menedżerami nie tylko klauzule dotyczące wyników biznesu i efektywności pracy, ale wręcz wzór matematyczny, według którego wyliczany jest bonus roczny.Wiele jednak zależy od determinacji rozstających się stron. – Jeśli firma decyduje się rozstać z menedżerem, który nie spełniał pokładanych w nim nadziei, to bardzo często jest gotowa zapłacić wysoką odprawę tylko po to, by jak najszybciej zapomnieć, że taka osoba tam była – twierdzi Marta Kowalska-Marrodan, partner zarządzający firmy doradczej Egon Zehnder International w Polsce.

[srodtytul]Złote L-4[/srodtytul]

Prof. Grzegorz Patulski z firmy doradczej Orłowski-Patulski-Walczak twierdzi, że w Polsce problemem są nie odprawy, ale zwolnienia chorobowe odwoływanych menedżerów. To dlatego, że w 90 proc. polskich firm członkowie zarządów są zatrudnieni na umowy o pracę zamiast umów cywilnoprawnych, typowych dla kontraktów menedżerskich. Warunki ich zwolnienia reguluje więc kodeks pracy.

Grzegorz Patulski wspomina, że wspólnie z prof. Witoldem Orłowskim zbadali sytuację 200 członków zarządów polskich spółek odwoływanych na gruncie kodeksu spółek handlowych. Tyle że prawie wszyscy mieli umowy o pracę. A tej nie można było im wypowiedzieć, gdyż, wiedząc o planach odwołania (choćby z porządku obrad walnego zgromadzenia), uciekali na... zwolnienie chorobowe.

W rezultacie nawet bez wpisania do umowy wysokiej odprawy, chorujący szef może zainkasować na pożegnanie setki tysięcy złotych.

Więcej o zarobkach polskich szefów [link=http://www.rp.pl/artykul/144506.html]Zarabiać, jak szef[/link]

3,7 miliona euro to duże pieniądze, ale Axel Miller, żegnając się przed kilkoma dniami z posadą szefa francusko-belgijskiego banku Dexia, zapowiedział, że nie wystąpi po odprawę zapisaną w jego kontrakcie menedżerskim. Byłoby to zresztą trudne, bo rząd Francji, który wspólnie z władzami Belgii i Luksemburga uratował bank przed bankructwem, naciskał na pozbawienie Millera prawa do złotego spadochronu.

Z hojnej odprawy zrezygnował też Alan Fishman, który tylko przez kilka tygodni zajmował fotel prezesa Washington Mutual, upadłego giganta bankowości detalicznej w USA przejmowanego przez JP Morgan Chase. Miał prawo do 6 mln dolarów na pożegnanie, ale zapowiedział, że ich nie weźmie. Nie wiadomo jednak, czy odda 7,5 mln USD bonusu, który dostał na powitanie.

Pozostało 82% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy