Bo na jakiś czas stało się ono synonimem pospolitego groszoróbstwa, zepchnięte w cień tzw. inżynierii finansowej.
Jeszcze kilka lat temu Narodowy Bank Polski organizował konkurs dla szkół polegający na trafnym typowaniu notowań spółek na giełdzie. Miał on taki związek z przedsiębiorczością jak hazard z powściągliwością. Doszło do urzędowej gloryfikacji zachowań, które były apostazją przedsiębiorczości. Ona sama stała się pospolitym groszoróbstwem, zepchnięta w cień tzw. inżynierii finasowej.
Współczesną delficką wyrocznią stały się dla polityków rynki finansowe. Obawa narażenia się na ich niezadowolenie udzielała się nawet naszym prezydentom i premierom. Publicznie się zarzekali, że wyniki demokratycznych, jakby nie było, wyborów zostały „zaakceptowane” przez rynki finansowe. Dzisiejsze obrazoburcze wystąpienia głów państw skierowane przeciwko wolnemu rynkowi ujawniły przede wszystkim rozmiary fałszywego pojmowania istoty gospodarki. To, co się działo i dalej dzieje na rynkach finansowych, nie jest żadnym kapitalizmem i inwestowaniem, tylko kasynem i hazardem. Demonstracyjne schadenfreude przywódców Unii Europejskiej ujawniło, że utrata wiary w cudowny świat fikcji jest bolesna.
[srodtytul]W ekonomii rozstrzyga etyka[/srodtytul]
Realna gospodarka kieruje się prostymi i odwiecznymi zasadami, że bez pracy nie ma kołaczy. Staropolską już mądrość spopularyzował na świecie Milton Friedman, powtarzając, że nie ma obiadu za darmo. A właśnie w to nie chcieli wierzyć politycy. Dzisiejszy krach rynków finansowych oraz załamanie uprawianego tam hazardu jest głównie rezultatem kryzysu wartości moralnych i etycznych.