Upadek fałszywych bogów

Konfrontacja wyników spółek z listy kandydatów do nagrody Dobra Firma z doniesieniami o niespotykanych stratach na rynkach finansowych przywraca sens pojęciu „przedsiębiorczość” - pisze Andrzej Sadowski, założyciel i wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha, pierwszego niezależnego instytutu w Polsce

Publikacja: 30.10.2008 16:02

Andrzej Sadowski, założyciel i wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha – Pierwszego Niezależnego Inst

Andrzej Sadowski, założyciel i wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha – Pierwszego Niezależnego Instytutu w Polsce

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Bo na jakiś czas stało się ono synonimem pospolitego groszoróbstwa, zepchnięte w cień tzw. inżynierii finansowej.

Jeszcze kilka lat temu Narodowy Bank Polski organizował konkurs dla szkół polegający na trafnym typowaniu notowań spółek na giełdzie. Miał on taki związek z przedsiębiorczością jak hazard z powściągliwością. Doszło do urzędowej gloryfikacji zachowań, które były apostazją przedsiębiorczości. Ona sama stała się pospolitym groszoróbstwem, zepchnięta w cień tzw. inżynierii finasowej.

Współczesną delficką wyrocznią stały się dla polityków rynki finansowe. Obawa narażenia się na ich niezadowolenie udzielała się nawet naszym prezydentom i premierom. Publicznie się zarzekali, że wyniki demokratycznych, jakby nie było, wyborów zostały „zaakceptowane” przez rynki finansowe. Dzisiejsze obrazoburcze wystąpienia głów państw skierowane przeciwko wolnemu rynkowi ujawniły przede wszystkim rozmiary fałszywego pojmowania istoty gospodarki. To, co się działo i dalej dzieje na rynkach finansowych, nie jest żadnym kapitalizmem i inwestowaniem, tylko kasynem i hazardem. Demonstracyjne schadenfreude przywódców Unii Europejskiej ujawniło, że utrata wiary w cudowny świat fikcji jest bolesna.

[srodtytul]W ekonomii rozstrzyga etyka[/srodtytul]

Realna gospodarka kieruje się prostymi i odwiecznymi zasadami, że bez pracy nie ma kołaczy. Staropolską już mądrość spopularyzował na świecie Milton Friedman, powtarzając, że nie ma obiadu za darmo. A właśnie w to nie chcieli wierzyć politycy. Dzisiejszy krach rynków finansowych oraz załamanie uprawianego tam hazardu jest głównie rezultatem kryzysu wartości moralnych i etycznych.

Feliks Koneczny w „Zawisłości ekonomii od etyki” pisał, że „etyka jest jednym z najważniejszych czynników ekonomicznych, często rozstrzygających”. Położenie ekonomiczne narodów wynika z wyznawanych przez nie idei oraz zespołu wartości, jaki funkcjonuje w ich życiu publicznym i gospodarczym. System tworzący bogactwo jest niebywale prosty. Wystarczy ufundować go na moralności, wolności gospodarczej, własności prywatnej oraz ograniczonej interwencji urzędników.

[srodtytul]Moralna wyższość wolnej gospodarki[/srodtytul]

Przenikliwie diagnozuje te zależności Michał Wojciechowski w książce o tym samym tytule. Niezauważalne na początku załamanie się zasad moralnych ma później swoje realne konsekwencje w widzialnych już krachach finansowych, eufemistycznie określanych jako pękanie baniek spekulacyjnych. Dziś widzimy, jak odstępstwa od zasad moralności i rynku wpływają na kondycję oraz żywotność systemów gospodarczego oraz politycznego. U sprawujących władzę nie doszukamy się żadnej w tej materii refleksji czy diagnozy.

Odnajdziemy ją jednakże w encyklice „Centesimus annus”, w której czytamy: „Interweniując bezpośrednio i pozbawiając społeczeństwo odpowiedzialności, państwo opiekuńcze powoduje utratę ludzkich energii i przesadny wzrost publicznych struktur, w których – przy ogromnych kosztach – raczej dominuje logika biurokratyczna”. Jest ona antytezą wolności oraz odpowiedzialności i moralności, na której zbudowana była dotychczas nasza cywilizacja. A ta w dziejach całego świata osiągnęła niebywały sukces materialny.

[srodtytul]Nieśmiertelna ustawa Wilczka[/srodtytul]

Dziś rządzący w Polsce utrzymują porządek prawny, który nie tylko dezorganizuje mechanizm rynkowy, niweczy pracę i kapitały własnego narodu, ale przede wszystkim niszczy jego moralność i poczucie sprawiedliwości. Polska cofa się do okresu sprzed ustawy, która przywróciła sens pracy i przedsiębiorczości.

Tymczasem mijają właśnie dwie dekady od wprowadzenia przez komunistyczne – było nie było – władze ustawy, która stała się konstytucją polskiej nieskrępowanej przedsiębiorczości. Mieczysław Wilczek, z ducha i charakteru przede wszystkim przedsiębiorca, był sprawcą tej niebywałej „kontrrewolucji straganów”, która rozprzestrzeniła się po kraju, uwolniła ukrytą siłę i pracowitość polskich obywateli. Wystarczyło znieść dyskryminację pracy i przywrócić jej pierwotny sens, aby ludzie znów „czynili sobie ziemię poddaną”.

Tak niewiele było trzeba, aby w Polsce zdarzył się prawdziwy cud gospodarczy. Ostatni taki cud na świecie końca XX wieku. Czyżby dziś wśród rządzących nie było ani jednego człowieka o zdolnościach cudotwórczych?

[srodtytul]Przedsiębiorczość – polska tożsamość narodowa[/srodtytul]

Przedsiębiorczość jest najmocniejszą stroną polskiej tożsamości narodowej. Jest równorzędna z honorem i męstwem. Stanowi część naszego DNA. Polskie społeczeństwo jest największym dobrem narodowym, jakie rządzący mają do dyspozycji i które da im zawsze przewagę w tej części świata. Wystarczy, że przestaną wyznawać sofizmaty i utrzymywać szkodliwy system, przez który nie wykorzystujemy naszego potencjału i możliwości gospodarczych. Od lat rozwijamy się przy zaciągniętym hamulcu ręcznym.

Nie trzeba w bojaźni bić pokłonów rynkom finansowym. To fałszywa wiara i fałszywi bogowie. Realna gospodarka to przedsiębiorstwa, takie jak te z konkursu Dobra Firma i podobne im w całym kraju. Przewidywalna przyszłość polskiej gospodarki i trwała zamożność naszych obywateli nie zależą od spekulacji na rynkach, tylko od pracy.

Obecna sytuacja po raz kolejny obnaża różnice między indywidualną własnością i odpowiedzialnością oraz jej rozproszeniem, czego konsekwencją jest brak tejże odpowiedzialności i hazard. Gdyby nie interwencje rządów, nawet w bankowości inwestycyjnej, mięlibyśmy powrót do źródeł. Tak zaczynali bracia Lehmann – pod własnym nazwiskiem, na własny rachunek, zastawiając własną reputację i majątek.

Polscy przedsiębiorcy pracą zdobyli już majątek, reputację i sukcesy. Ale póki są traktowani gorzej niż przestępca, a urzędnik jest panem ich życia i śmierci, póty nie będzie kolejnego cudu w Polsce.

Bo na jakiś czas stało się ono synonimem pospolitego groszoróbstwa, zepchnięte w cień tzw. inżynierii finansowej.

Jeszcze kilka lat temu Narodowy Bank Polski organizował konkurs dla szkół polegający na trafnym typowaniu notowań spółek na giełdzie. Miał on taki związek z przedsiębiorczością jak hazard z powściągliwością. Doszło do urzędowej gloryfikacji zachowań, które były apostazją przedsiębiorczości. Ona sama stała się pospolitym groszoróbstwem, zepchnięta w cień tzw. inżynierii finasowej.

Pozostało 91% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy