Wczoraj zakończył się trwający wiele tygodni spór o to, ile w 2009 r. powinna kosztować energia elektryczna dla odbiorców indywidualnych. Prezes URE Mariusz Swora ostatecznie zgodził się na podwyżkę cen, której skutkiem będzie wzrost wysokości rachunków gospodarstw domowych średnio o 5,6 – 7 zł miesięcznie, zależnie od sprzedawcy. (To skala podwyżki przy założeniu, że przeciętna rodzina zużywa ok. 1,77 MWh).
Poniedziałkowa decyzja prezesa URE w praktyce oznacza, że opłaty wzrastają o ok. 10 proc. Nowe taryfy, które wejdą w życie za dwa tygodnie, zatwierdzono dla 12 spółek należących do kontrolowanych przez Skarb Państwa koncernów energetycznych.
Najmniej odczuwalne będą podwyżki na południu Polski – na Opolszczyźnie, w rejonie Wrocławia, Jeleniej Góry i Legnicy, gdzie działa należąca do grupy Tauron spółka Energia Pro Gigawat. Jej klienci, którzy zużywają 1,5 MWh energii rocznie, zapłacą o ok. 4,75 zł miesięcznie więcej niż do tej pory.
Firmy sprzedające energię proponowały takie podniesienie cen, które skutkowałoby zwiększeniem rachunków dla klientów nawet o 25 – 40 proc. Prezes Swora już jesienią mówił, że nie zgodzi się na te żądania, i zapowiedział nawet, że opłaty za elektryczność nie powinny wzrosnąć w 2009 r. maksymalnie o 4 – 5 proc. – Przystaliśmy na podwyżkę o ok. 10 proc., bo znacząco wzrosła cena węgla dla elektrowni i musiały one podnieść ceny – powiedział „Rz” Mariusz Swora.
Nadal nie mają zatwierdzonych cenników dwie firmy: należąca do szwedzkiego koncernu Vattenfall spółka obsługująca klientów dawnego Górnośląskiego Zakładu Elektroenergetycznego oraz warszawski RWE (dawnej STOEN). – Nie możemy zaakceptować wytycznych prezesa URE dotyczących wyjątkowo niskich stawek dla gospodarstw domowych, gdyż nie uwzględniają sytuacji rynkowej – tłumaczy dyrektor Grzegorz Lot z Vattenfall Poland. – URE wyliczył średnią cenę 1 MWh na 185 zł, podczas gdy zakontraktowaliśmy energię u producentów o kilkadziesiąt złotych droższą. Nie możemy jej sprzedawać poniżej ceny zakupu.