W piątek przebieg sesji na rynku walutowym ponownie był nerwowy. Jak twierdzą dilerzy, płynność na rynku jest nadal niska, a efektem tego były bardzo duże wahania kursu euro do złotego wynoszące 15 groszy. – Koniec tygodnia był zaskakujący, bo przez kilka ostatnich dni inwestorzy kupowali dużo euro, więc można było oczekiwać realizacji zysków i umocnienia polskiej waluty – mówi Piotr Kalisz, ekonomista Citibanku Handlowego.
Tym bardziej że giełdy na świecie w piątek zyskiwały, wzrosła także wartość euro do dolara, co zazwyczaj pozytywnie oddziaływało na złotego.
– Do czwartku osłabienie złotego można było odbierać jako ogólny wyraz rosnącej awersji do ryzyka na świecie. Natomiast w piątek widać było, że inwestorzy zagraniczni uznali za szczególnie ryzykowne waluty Europy Środkowej – mówi Jakub Borowski, ekonomista Invest Banku. Powodem mogą być słabe perspektywy gospodarek regionu, szczególnie czeskiej i węgierskiej. Czeska korona straciła w piątek, podobnie jak złoty, prawie 2 proc. wartości do euro, natomiast forint osłabł o prawie 1 proc. Złoty osłabiał się także do franka szwajcarskiego, który wczoraj wieczorem kosztował prawie 2,90 zł.
Przyszły tydzień także nie wygląda optymistycznie. – Prawdopodobnie euro będzie kosztować 4,30 zł, a następne tygodnie będą ciągle nerwowe. Dopiero wiosną złoty może się umocnić – mówi Jakub Borowski.