Po maturze nowy biust

Kobiety na potęgę powiększają sobie piersi, czasem aż do przesady. Operują nosy, by upodobnić się do Angeliny Jolie. Wśród mężczyzn największym powodzeniem cieszy się żuchwa George’a Clooneya. Chirurdzy plastyczni zdradzają sekrety ideału polskiej urody.

Aktualizacja: 06.06.2009 07:45 Publikacja: 05.06.2009 01:40

Coraz częściej operacje plastyczne biustu wykonują młode dziewczyny

Coraz częściej operacje plastyczne biustu wykonują młode dziewczyny

Foto: Dziennik Wschodni/Fotorzepa, Maciej Kaczanowski Maciej Kaczanowski

Przychodzi pacjentka, zresztą pani doktor. Mówi, że chce powiększyć biust. Spośród implantów, które jej pokazuję, wybiera te o największym rozmiarze – opowiada prof. Kazimierz Kobus ze Szpitala Chirurgii Plastycznej w Polanicy-Zdroju. – Tłumaczę, że przy jej drobnej sylwetce będą wyglądały monstrualnie. Po godzinie dyskusji okazuje się, że pierwsza żona jej męża miała takie właśnie duże piersi. Tyle że pacjentka zapomniała dodać, że tamta kobieta była o 15 cm wyższa.

Anegdotka ta dobrze oddaje nastroje panujące w gabinetach specjalistów zajmujących się upiększaniem. Lekarze mówią jednym głosem: coraz więcej kobiet poprawia sobie biust. Dr Andrzej Sankowski, specjalista chirurg plastyk, autor polskiej wersji programu „Chcę być piękna”: – O ile dwa, trzy lata temu miałem w tygodniu kilka konsultacji związanych z tym zabiegiem, to teraz kilka dziennie.

Coraz większej liczbie pań marzą się naprawdę duże piersi, często za duże. – Zdarza się, że pacjentki już na dzień dobry mówią, że nie chcą implantów mniejszych niż 350 ml – opowiada dr Jacek Jarliński z Wrocławia, sekretarz Polskiego Towarzystwa Chirurgii Plastycznej, Rekonstrukcyjnej i Estetycznej. Dotyczy to niekiedy nawet tych pań, które ważą zaledwie 45 kg. Tymczasem ogromny biust przy drobnej budowie ciała nie będzie wyglądał ładnie i naturalnie.

– Najczęściej używam implantów o pojemności 220 – 270 ml. Rzadko zdarza mi się korzystać z 300 ml, które po założeniu odpowiadają mniej więcej rozmiarowi stanika o miseczce C – mówi prof. Kobus. Zdarzają się pacjentki, którym to za mało. Specjalista pamięta między innymi niemieckie prostytutki, którym z tego powodu odmawiał przeprowadzenia zabiegu.

Skąd ta moda? Napędzają ją media. Zwłaszcza kolorowe pisma promujące szczupłą sylwetkę z dużym biustem jako ideał kobiecego piękna. A przecież nieraz w dużym stopniu jest on wytworem programu do obróbki zdjęć. Z drugiej strony, coraz więcej celebrytów (na przykład prezenterka TVP Agnieszka Szulim) przyznaje się do tego, że zrobiło sobie operację plastyczną. Dodaje to odwagi zwykłym dziewczynom, by uczynić to samo.

– Większość dobrych chirurgów właściwie nie musi się reklamować – opowiada doc. Bartłomiej Noszczyk z Kliniki Chirurgii Plastycznej CMKP w Warszawie. – Ja mam dużo pacjentek z polecenia. Przychodzą do mnie koleżanki koleżanek. Co znaczy, że się nie wstydzą i rozmawiają ze sobą na ten temat.

Na drugim biegunie są aktorki, którym zależy na zachowaniu dyskrecji. Większość znanych pacjentek doc. Noszczyka próbuje mniej lub bardziej ukryć fakt, że bywają u chirurga plastycznego.

Zdaniem dr. Sankowskiego dużą rolę odegrał na tym polu program jego autorstwa pt. „Chcę być piękna”. Na oczach telewidzów 26 uczestniczek przeszło metamorfozę. Inne kobiety na własne oczy zobaczyły, jakie cuda można uzyskać z pomocą skalpela. I że nie musi się to wiązać z wielkim bólem.

[srodtytul]Wzór piękna z „Dynastii”[/srodtytul]

Popkultura zawsze w jakiś sposób oddziaływała na to, co działo się w gabinetach chirurgów plastycznych. – W czasach, kiedy telewizja emitowała serial „Dynastia”, mnóstwo kobiet chciało mieć nos jak jedna z bohaterek, Alexis – mówi prof. Kobus. – Z kolei panowie upodabniali się do aktora Gary’ego Coopera.

Dzisiaj pożądany przez polskich mężczyzn jest kształt żuchwy George’a Clooneya. W modzie są też rysy Brada Pitta (zdaniem prof. Kobusa idealnej twarzy to on nie ma) i jego żony Angeliny Jolie. Choć, co ciekawe, kobiety nie tyle pożądają jej pełnych ust, ile zgrabnego nosa.

Stosunkowo świeżą grupę klientów chirurgów stanowią młodzi emigranci. Głównie ludzie pochodzący z Polski wschodniej, którzy w poszukiwaniu pracy wyjechali do Wielkiej Brytanii lub Irlandii. Najwięcej jest wśród nich kobiet w wieku 20 – 30 lat, które przyjeżdżają do kraju, by powiększyć sobie piersi albo zoperować nos. Niektóre tłumaczą, że wyjechały, aby zarobić na zabieg. – Część wierzy, że dzięki poprawie wyglądu zdobędzie lepszą pracę – mówi prof. Kobus. – Coś w tym jest. Jeśli ktoś pracuje jako kelner w podrzędnym lokalu, to zmiana wizerunku może dać mu szansę na zdobycie zatrudnienia w lepszej restauracji.

[srodtytul]Nowy nos na studia[/srodtytul]

Operacja potrafi zmienić życie. – Zdarzyło mi się słyszeć, że pacjentka po zabiegu awansowała lub związała się z bardziej atrakcyjnym mężczyzną, co bynajmniej nie jest celem operacji – mówi doc. Noszczyk. – Myślę, że nie tyle wynika to ze zmiany wyglądu, ile ze zmian w psychice. Człowiek czuje się bardziej pewny siebie.

Inną z grup, która chętnie upiększa się za pomocą skalpela, jest starsza emigracja. Polacy, którzy wiele lat temu wyjechali do USA czy Niemiec. Przyjeżdżając do ojczyzny, chętnie wpadają do gabinetów chirurgów plastycznych. Co nimi kieruje? – Chcą wyglądać jak 20 lat temu – relacjonuje chirurg z Polanicy-Zdroju. – Często słyszę od kobiet, że zamierzają się spotkać z byłym chłopakiem i chciałyby przypominać mu tę dziewczynę sprzed lat.

Niemożliwe? Zdaniem prof. Kobusa jeśli kobieta ma harmonijne rysy, to kilka zabiegów może zdziałać cuda. Dwukrotnie był świadkiem ostrej wymiany zdań między pacjentkami – matką i córką, dlatego że starsza kobieta zaczęła wyglądać bardziej atrakcyjnie od młodszej.

Pod pewnym względem Polska zaczyna przypominać Brazylię. Podobnie jak tam, tak i u nas coraz częściej zabiegi wykonuje się przed pójściem na studia. Rodzice sponsorują dzieciom powiększenie piersi lub operację nosa. – Nosów nie powinno się operować wcześniej niż w 18., 19. roku życia – ostrzega prof. Kobus. – Wcześniej twarz ulega zmianom. Nos zrobiony w 14. roku życia parę ładnych lat później może nie pasować do twarzy. Nosy coraz częściej poprawiają sobie panowie. Ale i tak zaledwie co dziesiąty pacjent chirurga plastycznego to mężczyzna.

Przychodzi pacjentka, zresztą pani doktor. Mówi, że chce powiększyć biust. Spośród implantów, które jej pokazuję, wybiera te o największym rozmiarze – opowiada prof. Kazimierz Kobus ze Szpitala Chirurgii Plastycznej w Polanicy-Zdroju. – Tłumaczę, że przy jej drobnej sylwetce będą wyglądały monstrualnie. Po godzinie dyskusji okazuje się, że pierwsza żona jej męża miała takie właśnie duże piersi. Tyle że pacjentka zapomniała dodać, że tamta kobieta była o 15 cm wyższa.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy