Odporni na kryzys

Rozmowa z Andrzejem Osełką, antykwariuszem

Publikacja: 18.06.2009 01:30

Odporni na kryzys

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

[b]Rz: W ostatnich dniach odbyła się aukcja antykwariatu Lamus ([link=http://www.lamus.pl]www.lamus.pl[/link]), kolejna w tym roku aukcja na rynku bibliofilskim. Jak wytłumaczyć fenomen, że od czasu gdy ujawniono kryzys gospodarczy, rynek starej książki się umacnia?[/b]

Andrzej Osełko: Wyniki tegorocznych aukcji bibliofilskich oraz np. z końca ubiegłego roku dowodzą, że kryzys w żaden negatywny sposób nie wpływa na przebieg licytacji. Może tylko w mniejszym stopniu budziły zainteresowanie piękne oprawy francuskie. Na pewno powodem wysokiego popytu jest fakt, że książki są istotnie tańsze niż obrazy. Poza tym bibliofile to kolekcjonerzy o wyjątkowej pasji, którzy zwykle podporządkowują jej całe życie i kupują nieraz nawet kosztem ogromnych wyrzeczeń.

Przede wszystkim jednak bibliofilstwo wytwarza nawyk kupowania, zwłaszcza kompletowania brakujących pozycji. Ten nawyk to rodzaj narkotyku! Tego nie ma w kolekcjonowaniu obrazów, gdzie każdy obraz stanowi autonomiczne dzieło.

W bibliofilstwie jest tak, że jeśli ktoś przypadkiem kupił np. pierwsze wydanie Wyspiańskiego, to zwykle zadaje sobie pytanie: dlaczego nie mam wszystkich pierwszych wydań tego autora? I zaczyna na nie polować. W przypadku bibliofilstwa kolekcjonerów motywuje chęć tworzenia pewnych całości. Gdy ktoś zbiera wszystkie druki i dokumenty dotyczące np. powstania styczniowego, to jest to pasja dożywotnia, bo zawsze czegoś szuka i przypadkiem może trafić na coś nieznanego z tej dziedziny. Jeśli ktoś kompletuje 20-tomową encyklopedię, to gdy od lat szukał jednego brakującego tomu, kupi go nawet w kryzysie gospodarczym.

[b]Książki coraz chętniej kupują kolekcjonerzy obrazów.[/b]

Osoby, które interesowały się tylko obrazami, zaczynają kupować także książki, bo chcą wiedzieć jak najwięcej o malarzu. Z czasem rozszerzają swoje zainteresowania o epokę lub środowisko. Tego rodzaju motywacje napędzają rynek bibliofilski. Książka lub grafika to naturalne uzupełnienie wnętrza. Poza tym obrazów np. Wyspiańskiego jest niewiele i są drogie, natomiast książki o malarzu są istotnie tańsze.

[b]Na ostatniej aukcji Lamusa pierwodruki Wyspiańskiego miały bardzo wysokie ceny wywoławcze, bo aż 2 tys. złotych.[/b]

Były to wyjątkowe egzemplarze. Wszystkie należały do przyjaciela Wyspiańskiego prof. Michała Siedleckiego, były jednakowo oprawione w epoce, wydrukowano je na luksusowym papierze w nakładzie dziesięciu egzemplarzy. Dodatkowo na „Akropolis” widniał autograf autora i właśnie ta książka wzbudziła największe zainteresowanie. Za 6,5 tysiąca zł(2 tys. zł) kupił ją kolekcjoner, który zbiera wszystko, co dotyczy Wyspiańskiego: obrazy, grafikę, książki, dokumenty.

[b]Mniej więcej od połowy katalogowej oferty nic nie spadło z licytacji. Dlaczego na przykład pierwodruk dość popularnej książki „Na tropach Smętka” Wańkowicza kupiono za 1000 złotych przy cenie wywoławczej 150 zł.[/b]

Faktycznie dotychczas nigdy czegoś takiego nie było, żeby przez połowę aukcji nie spadła żadna pozycja! Moim zdaniem znacznie więcej osób zaczęło kupować stare wydania książek. Na pewno pozytywną rolę odegrał tu Internet. Na stacjonarne aukcje przychodzi coraz więcej klientów, którzy mówią, że wcześniej kupowali książki tylko w Internecie. Oni widzą, że opisy katalogowe są dokładne, że dzięki temu o książce można wiele się dowiedzieć.

Dla niektórych klientów Internetu objawieniem było to, że są stacjonarne antykwariaty z bogatą i różnorodną ofertą. Bibliofile wysoko cenią możliwość kontaktowania się między sobą, czego nie ma w Internecie. Osobiste rozmowy ukierunkowują ich pasję. Na pokazie przedaukcyjnym lub w czasie oglądania wybranych pozycji w antykwariacie przed aukcją bibliofile debiutanci od starszych kolegów dowiadują się na gorąco, jakie pozycje warto kupić i dlaczego. Znajdują potwierdzenie, że również inni, nieraz legendarni, kolekcjonerzy mają taką samą pasję jak oni. To umacnia ich poczucie, że wybrali słuszną drogę i dobre towarzystwo.

[b]Od pewnego czasu urozmaiceniem oferty w Lamusie są pamiątki historyczno-patriotyczne.[/b]

Tym razem żadna nie spadła z licytacji. Padły rekordy cenowe. Na przykład pierścionek z okresu powstania listopadowego z ceną wywoławczą 2,4 tys. kupiono za 13 tys. zł.

[b]Ceny rosną, bo wyczerpują się zapasy zabytkowych przedmiotów.[/b]

Niedawno, bo trzy – cztery lata temu, pierwodruk „Pana Tadeusza” sprzedawaliśmy za ok. 3 – 4 tys. Natomiast teraz kupiono „Pana Tadeusza” za 19 tys. zł. Taki wzrost cen nastąpił w ciągu paru lat. Jedno jest pewne, że tego rodzaju książek nigdy nie przybędzie na rynku, zawsze będą wyjątkową rzadkością.

[b]Gdy w „Moich Pieniądzach” sygnalizujemy, co będzie na aukcjach, czytelników od lat zaskakuje fakt, że można kupować rękopisy królów lub ważnych historycznych postaci.[/b]

Jest grupa kolekcjonerów tego rodzaju dokumentów i osiągają one wysokie ceny między innymi z uwagi na treść. Na ostatniej aukcji za rekordową cenę kupiono dokument z 1807 roku króla saskiego Fryderyka Augusta o zmianie nazwy warszawskiej ulicy Miodowej na Napoleona. Cena wywoławcza wydawała się wysoka (8 tys. zł), ale rękopis ten kupiono za 26 tys.

Niedawno jeszcze listy króla Jana III Sobieskiego kupowane były po 3 – 4 tys., teraz list króla sprzedaliśmy za 10 tys. zł (wyw. 6 tys. zł).

Król wystawił swojemu urzędnikowi upoważnienie, aby w jego imieniu w Gdańsku ściągał od zacumowanych tam statków pieniądze do prywatnej kasy króla. To jest dokument, który powinien trafić raczej do biblioteki lub muzeum. Niestety, z powodu braku pieniędzy na zakupy biblioteki nie były obecne na naszej aukcji, tak samo na aukcjach innych antykwariatów.

[b]Dobrze, że list Sobieskiego trafił w prywatne ręce, bo dzięki temu za 20 – 30 lat wróci na rynek![/b]

Na pewno po tylu latach zostanie sprzedany z dużym zyskiem, ale w państwowej bibliotece lub w muzeum byłby dostępny dla badaczy lub pokazywany na wystawach.

[b]Z dużym zyskiem można będzie w przyszłości sprzedać również najrzadsze inkunabuły, czyli druki wydane przed 1500 rokiem.[/b]

Bibliofile doceniają inkunabuły, choć nadal krajowe ceny są niższe od światowych. Na ostatniej aukcji sprzedaliśmy Biblię z komentarzem Mikołaja de Lyra za 9,5 tys. zł (6,5 tys. zł). Tej klasy książki są rzadkością wszędzie na świecie i niedługo zmniejszy się ich podaż na międzynarodowym rynku.

[b]Powiedział pan na początku, że na ostatniej aukcji spadły z licytacji francuskie książki w pięknych oprawach wykonanych przez tamtejszych introligatorów. Dlaczego?[/b]

Książki w artystycznych oprawach wykonanych przez polskich introligatorów zawsze były poszukiwane i osiągały wysokie ceny rzędu 2 – 5 tys. Ale tych książek zawsze było niewiele. Dlatego próbujemy zaszczepić pasję kolekcjonowania pięknych francuskich opraw sygnowanych przez francuskich introligatorów, których nazwiska widnieją w światowych leksykonach. Francuskie oprawy próbowaliśmy sprzedawać w podobnej cenie jak polskie. Jednak budzą one umiarkowane zainteresowanie. Choć są to ceny nadal niższe od tych, jakie te same oprawy aktualnie osiągnęłyby na Zachodzie.

Ostatnio wprowadziliśmy w ofercie nowy dział literatury rosyjskiej, zwłaszcza awangardowej. Osiągnięte ceny też na razie nie odzwierciedlają zainteresowania, jakim cieszą się tego rodzaju druki na świecie.

[b]W 11-tomowym dziele „Dzieje rezydencji na Kresach” Roman Aftanazy zgromadził tysiące fotografii wnętrz polskich dworów. Na półkach widać francuskie książki w pięknych oprawach! Mamy więc tradycję kolekcjonerską w tym zakresie.[/b]

Myślę, że teraz kolekcjonerzy skupili się na resztkach poloników. Szacują, że francuskie książki łatwiej będzie kupić nawet za parę lat, bo zawsze było ich znacznie więcej niż poloników. Ci, którzy mają ograniczone fundusze, dziś wybierają polską książkę.

[i]rozmawiał Janusz Miliszkiewicz[/i]

[b]Rz: W ostatnich dniach odbyła się aukcja antykwariatu Lamus ([link=http://www.lamus.pl]www.lamus.pl[/link]), kolejna w tym roku aukcja na rynku bibliofilskim. Jak wytłumaczyć fenomen, że od czasu gdy ujawniono kryzys gospodarczy, rynek starej książki się umacnia?[/b]

Andrzej Osełko: Wyniki tegorocznych aukcji bibliofilskich oraz np. z końca ubiegłego roku dowodzą, że kryzys w żaden negatywny sposób nie wpływa na przebieg licytacji. Może tylko w mniejszym stopniu budziły zainteresowanie piękne oprawy francuskie. Na pewno powodem wysokiego popytu jest fakt, że książki są istotnie tańsze niż obrazy. Poza tym bibliofile to kolekcjonerzy o wyjątkowej pasji, którzy zwykle podporządkowują jej całe życie i kupują nieraz nawet kosztem ogromnych wyrzeczeń.

Pozostało 90% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy